Święty Mikołaj kontra Dziadek Mróz

with Brak komentarzy
Czas czytania: 3 minut

W czasach komunizmu jednym z symboli importowanych ze Związku Radzieckiego do Polski był Dziadek Mróz. Miał zająć miejsce Świętego Mikołaja, ale Polacy Mikołaja zabrać sobie nie pozwolili.  

Kim jest Dziadek Mróz? To postać z rosyjskiego folkloru. Tak jak św. Mikołaj, odpowiada za rozdawanie prezentów, ale dostarcza je w Nowy Rok, a nie w Boże Narodzenie.

Wschodni odpowiednik Świętego Mikołaja

Komuniści dokonali rzeczy niezwykłej. Znanego z dawnych ludowych opowieści, bezlitosnego Dziadka Mroza, który porywał dzieci i zamrażał ludzi, uczynili uśmiechniętym przyjacielem dzieci. Dziadek stał się kopią swojego zachodniego, wrogiego ideologicznie Mikołaja. Jeździł trójkonnym zaprzęgiem, nosił okulary, miał długą siwą brodę, brał dzieci na kolana, rozdawał im prezenty i mówił: „ho, ho, ho”.

Komunistyczne władze nie tolerowały żadnych przejawów bożonarodzeniowych tradycji. Dlatego symbolem Świąt Noworocznych, które zastąpiły Boże Narodzenie stał się Dziadek Mróz. Pojawiał się w bożonarodzeniowych szopkach i jasełkach, zastępując Świętą Rodzinę.

Kiedy w latach trzydziestych ubiegłego wieku zaczęto w Związku Radzieckim organizować partyjne „choinki”, czyli noworoczne świeckie zabawy dla dzieci, prezenty wręczał im właśnie Dziadek Mróz. Występował najczęściej w białym lub złotym kaftanie lub w stroju rosyjskiego chłopa. Towarzyszyła mu żona Zima i wnuczka Śnieżynka rozdające prezenty, na ogół w postaci paczki z książkami i słodyczami.

Nieodłącznym punktem programu było czytanie przez Dziadka poprawnych ideologicznie bajek. Opowiadały na przykład o zwierzętach, które zakładały w lesie spółdzielnię produkcyjną, o przodownikach pracy i o biedakach walczących z bogaczami.

Ale najważniejsza była historia zatytułowana „Lenin wśród dzieci”, opowiadająca o wspólnym świętowaniu Nowego Roku Wodza rewolucji i dzieci. Oto fragment tego niezwykłego tekstu: „Wokół przystrojonego drzewka powstało taneczne koło. Lenin sam wśród dzieci bawi się zachwycony, zagradza drogę kotkowi, ułatwia ucieczkę myszce. Dzieci zrozumiały, że Lenin, którego widziały po raz pierwszy, jest ich największym przyjacielem i towarzyszem. Dzieci odłączyły się od dorosłych i poszły wraz z Leninem na herbatkę; nakładały mu konfitury, każde chciało sprawić mu przyjemność. A on częstował je orzechami, nalewał im herbatę, opiekował się nimi, jak gdyby to były jego własne dzieci. Lenin gorąco i szczerze kochał dzieci, a one czuły to i odwzajemniały się głęboką miłością”.

Polski katolicyzm a zachodni imperializm

Po zakończeniu II wojny światowej, kiedy w Polsce zapanował komunizm, partia rozpoczęła proces wykorzeniania katolicyzmu z naszej tradycji i kultury. Dla komunistów katolicyzm był silnie powiązany ze „zgniłym Zachodem” i obawiali się jego „imperialistycznego” wpływu na Polaków. Dlatego najwyższe partyjne władze podjęły decyzję o stworzeniu świeckich tradycji świątecznych i wykreśleniu Świąt Bożego Narodzenia z kalendarza i z serc Polaków. Rozpoczęło się wprowadzanie Dziadka Mroza do naszej tradycji i kultury.

Dziadek Mróz zastąpił naszego Świętego w 1949 roku. Mikołaj i wszystko co się z nim wiązało, objęte zostało cenzurą. Pojawiał się już tylko w prasowych karykaturach, pokazujących, jak obdarowuje amerykańskiego prezydenta Adenauera czołgami i rakietami. Komunistyczne władze za wszelką cenę próbowały zdewaluować Świętego Mikołaja, ale polskie społeczeństwo było w tej materii wyjątkowo oporne i nie zaakceptowało mikołajopodobnych podróbek ze Związku Radzieckiego.

Władza poniosła porażkę. Polacy nadal dekorowali domy tradycyjnymi bożonarodzeniowymi ozdobami, a rodzice jak ognia unikali posyłania dzieci na świeckie uroczystości. Uważali je za świętokradztwo i łamanie wiekowej tradycji. A polskie dzieci w żaden sposób nie chciały zamienić Świętego Mikołaja na przybysza ze Wschodu.

Partyjna choinka i świeckie imprezy

Na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku, w zakładach pracy, urzędach, szkołach i świetlicach, stawiano choinki. Wytyczne dotyczące wystroju drzewek przychodziły z samej góry, z Wydziału Propagandy Komitetu Centralnego PZPR.

Na choinkowych gałązkach wisiały symbole kół zębatych, modele hut i kopalń, miniatury samochodów i lokomotyw, sylwetki czołgów i armat. Były i bombki, które zamiast świątecznych motywów ozdabiały napisy „Pokój”, „Przyjaźń” „Socjalizm”. Tradycyjne łańcuchy z bibuły zastąpiono makietami trakcji elektrycznej. I jak się można domyślać, zamiast betlejemskiej gwiazdy, szczyt choinki ozdabiała gwiazda czerwona.

Wspomniany wyżej Wydział Propagandy prowadził na terenie całego kraju szkolenia, dokładnie instruując prowadzących imprezy, jak powinny przebiegać, żeby były zgodne z linią partii. W szkołach, przedszkolach, świetlicach szkolnych i zakładowych, specjalnie przeszkoleni członkowie partii wcielali w życie komunistyczną ideologię.  Były gry obrazujące walkę pokoju (komunizmu) z wrogiem (zgniłym Zachodem), czy wielka mapa Polski, na której dzieci zaznaczały nowo powstające zakłady pracy, huty, fabryki.

Największym „przebojem” tamtych lat były wyreżyserowane noworoczne imprezy u partyjnych dygnitarzy organizowane w pierwszych dniach stycznia w Pałacu Rady Ministrów. Aktualny premier podejmował „przodowników nauki i sportu”, a zabawa składała się z wręczania prezentów, wspólnych śpiewów, częstowania słodyczami i pląsów wokół ogromnej choinki. Świeckiej oczywiście.

Komuniści starali się zmarginalizować Boże Narodzenie wysuwając na pierwszy plan obchody Nowego Roku. Czas świąteczny pomijali całkowitym milczeniem. Owszem, naród miał wtedy wolne, ale bardziej pod kątem odpoczynku, nie zaś celebrowania Wigilii i świąt. Zresztą władze robiły wszystko, aby w dniu Wigilii robotników zatrzymać w pracy jak najdłużej.

Polska gnębiona była przez komunistów wiele lat. Ale nawet Stalinowi nie udało się wykorzenić z naszej tradycji Świąt Bożego Narodzenia i zastąpić Świętego Mikołaja Dziadkiem Mrozem. Wszelkie próby zaszczepienia narodowi nowej świeckiej tradycji się nie powiodły. Polacy odrzucili komunistyczne choinkowe kółka zębate, czerwoną gwiazdę na czubku choinki i zimnego Dziadka Mroza.

 

Anna Janicka

Źródła: wprost.pl, nczas.com

Facebook