Belgijski Rolls-Royce

with Brak komentarzy
Czas czytania: 4 minut

Belgia nigdy nie była motoryzacyjną potęgą. Ma jednak w swojej historii kilka bardzo ciekawych samochodowych wątków. Jednym z nich jest Minerva – „samochód królów i królowych”. Tymi majestatycznymi autami jeździły koronowane głowy w całej Europie.

W 1897 roku w Antwerpii, początkowo jako fabryka rowerów, powstała marka Minerva. Jej założycielem był młody Holender z Amsterdamu Silvain de Jong, który w 1883 roku wraz z dwoma braćmi zamieszkał w Antwerpii.

Dla produkowanych przez siebie rowerów wybrał nazwę Minerva, od imienia rzymskiej bogini mądrości, sztuki i rzemiosła, nauki i literatury, opiekunki poetów i medyków.

Początki

De Jong zaczynał od niewielkiego zakładu, jednak biznes szybko rozrósł się w sporą fabryczkę. Z czasem rozwój przemysłu samochodowego wymusił na Holendrze rozszerzenie produkcji, powstawać zaczęły przyczepne silniki rowerowe, a z czasem także motocykle, które eksportowano nawet do Australii.

W roku 1902 w fabryce powstał pierwszy samochód Minerva z czterocylindrowym silnikiem o mocy 6 KM. Wkrótce firma de Jonga oferowała samochody osobowe z dwu-, trzy- i czterocylindrowymi silnikami, a także dwuosobowy pojazd z silnikiem jednocylindrowym nazwany „Minervette”, oraz sportowy bolid i jego osobową wersję.

W 1908 r. Minerva uzyskała ogólnoświatową licencję na słynny cichobieżny silnik systemu Knight, który montowano na początku XX wieku jedynie w najdroższych samochodach.

Nowy typ silnika, zastosowany w modelu Minerva S okazał się sensacją Londyńskiego Salonu Samochodowego. Jeden z pierwszych egzemplarzy kupił sam Henry Ford.

Już wtedy Minerva była największym belgijskim producentem motocykli i automobili. Celem Jonga i jego firmy była najbogatsza klientela. Samochody chętnie kupowano nie tylko w Antwerpii. Zgłaszali się klienci z Francji i Wielkiej Brytanii, gdzie przedstawicielem marki Minerva był młody arystokrata i propagator motoryzacji Charles C. Rolls, który z konstruktorem Henry Royce’m stworzył później legendarną markę luksusowych samochodów.

Warto wspomnieć, że za promocję marki Minerva odpowiadał David Citroen. Dzięki takim koneksjom antwerpska firma samochodowa dołączyła do elitarnego grona producentów aut luksusowych.

Ważną rolę w zdobywaniu kolejnych zamówień pełniły wyścigi samochodowe. Auta z logo Minerva zwyciężały m.in. w Grand Prix de Belgique 1912 i wielokrotnie w Swedish Winter Cup. Dawało to firmie nowe zamówienia i duże pieniądze.

Pierwsza wojna światowa

Widmo wojny spowodowało zmianę profilu fabryki. W halach produkcyjnych na istniejące podwozia nakładano stalowe blachy o grubości minimum 5 mm, a samochody wyposażano w karabiny maszynowe. W ten sposób powstawały opancerzone pojazdy z silnikami o mocy około 40 KM, ważące około 4 ton i rozpędzające się do 40 km/h.

Na początku sierpnia 1914 roku, kiedy neutralna Belgia znalazła się na szlaku niemieckiej ofensywy, której celem było zdobycie Paryża i pokonanie Francji, wojska okupanta wkroczyły na ziemie Królestwa.

Ku zaskoczeniu niemieckich strategów niewielka Belgia stawiła opór. Rozpisany harmonogram i precyzyjnie zaplanowany marsz wojsk agresora niweczyli Flamandowie i Walonowie broniąc twierdz Liége, Namour, Mons, czy Charleroi.

Ale największe zaskoczenie czekało Niemców w okolicach Antwerpii, gdzie Belgowie zaatakowali ich nową bronią – samochodami pancernymi. Używali ich m.in. do akcji zwiadowczych czy niszczenia mostów.

Belgijscy automobiliści nieźle się Niemcom dali we znaki. Jeden z amerykańskich korespondentów wojennych nazwał ich „nocnym koszmarem Niemców”. Wprawdzie pancernych samochodów z Antwerpii nie było tak wiele, by mogły zmienić bieg wojny, ale fama o wyczynach belgijskich kierowców w opancerzonych samochodach rozeszła się po świecie. Wielką sławę zyskała też marka Minerva.

Fabryka w Antwerpii miała wiele rządowych zamówień, które pozwoliły na przetrwanie wojny, a rezerwy finansowe i materiałowe przyczyniły się do rozpoczęcia prac nad nową serią cywilnych modeli.

Lata dwudzieste

Po pierwszej wojnie światowej ruszyła produkcja nowych luksusowych samochodów z wizerunkiem rzymskiej bogini.

Okres boomu gospodarczego był złotą erą Minervy. Marka, która słynęła z dbałości o detale oraz wyjątkowego poziomu obsługi klienta, stała się wzorem jakości dla innych producentów.

Auta z logo Minervy były drogimi samochodami, które upodobały sobie dwory królewskie w Europie. W Szwecji, Norwegii czy Belgii jeździły piękne majestatyczne Minervy – zwłaszcza modele MM. Marka zyskała miano „samochodu królów i królowych”.

Minervy chętnie kupowali brytyjscy arystokraci, bo były równie prestiżowe co Rolls-Royce’y, a nieco tańsze. Sporo samochodów z Antwerpii trafiało też do USA, gdzie rywalizowały z najdroższymi modelami Lincolna i Cadillaca.

Najbardziej luksusowym modelem Minervy był typ AL, wprowadzony na rynek w 1929 roku i zaprezentowany na Paryskim Motor Show. Był to imponujących rozmiarów samochód z miocylindrowym silnikiem o mocy 40 KM i pojemności ponad sześciu litrów.

Belgijski producent samochodów miał przed sobą świetlaną przyszłość. Firma zapełniała sejfy pieniędzmi koronowanych głów, arystokratów, gwiazd filmowych, artystów, magnatów przemysłowych i milionerów z Ameryki.

Roczna produkcja motocykli wynosiła ponad 2 tysiące sztuk, automobili – prawie 700. Zatrudnienie zwiększało się i w 1911 roku wynosiło ponad 1600 osób. W 1928 roku (najlepszym w historii Minervy) w zakładach zatrudniano około 4300 osób.

Oferta fabryki przewidywała także pojazdy dostosowane do portfeli mniej zamożnych klientów. Powstały serie z silnikami o pojemności około dwóch litrów oraz niezwykle popularny model „NN” – reprezentant luksusowych modeli w klasie średniej.

W 1928 roku zmarł założyciel firmy, rok później zaczął się światowy kryzys gospodarczy. Wiele najdroższych marek samochodów zniknęło z rynku. Minerva połączyła się z drugim belgijskim producentem samochodów – Imperia. I tak powstał pierwszy belgijski koncern motoryzacyjny.

Jednak kryzys finansowy zakończył pasmo sukcesów marki. W 1934 roku firma zbankrutowała. Z pozostałych w magazynie części Imperia montowała Minervę do 1938 roku, kiedy to ostatni samochód z logo rzymskiej bogini opuścił fabrykę.

Po drugiej wojnie światowej

Nastały ciężkie czasy dla przemysłu motoryzacyjnego, zwłaszcza dla marek luksusowych. Światowa gospodarka podnosiła się z wojennych zniszczeń i nie potrzebowała drogich samochodów, tylko aut tanich, trwałych i prostych.

Prawa do marki Minerva wykupiła grupa francuskich inwestorów. Próbowano wskrzesić produkcję, ale zbytu nie było. Na mocy porozumienia z brytyjskim Roverem wykupiono licencję na terenowego Land Rovera.

Minerva zaczęła produkować pojazdy terenowe na potrzeby belgijskiego wojska. Była to nie tyle produkcja aut, ile składanie gotowych zestawów, które przewożono do Belgii z Wielkiej Brytanii.

Umowa licencyjna została zerwana przez Minervę w 1958 roku, dlatego, że Brytyjczycy nie zgodzili się na używanie w montażu dużej liczby belgijskich części i byli przeciwni dalszym pracom badawczym. Poza tym Brytyjczycy sami chcieli wejść na rynek belgijski. Antwerpska marka zniknęła z rynku.

Plotki o wznowieniu produkcji samochodów Minerva pojawiły się pół wieku później. Hybrydowy Brabazon miał być propozycją pojazdu o doskonałych osiągach, ale pozostał jedynie „na papierze”.

Dziś pod nazwą Minerva sprzedawane są głównie maszyny do szycia a kiedyś również maszyny do pisania – jest to zupełnie inna firma, która została założona pod koniec XIX wieku. Nazwa ta jest również wykorzystywana przez belgijskiego producenta opon – spółkę Deldo.

Czy Belgowie kiedykolwiek znowu będą jeździć swoim Rolls-Royce’m? Na razie nic na to nie wskazuje, chociaż miłośników samochodowego luksusu w belgijskim wydaniu jest sporo i co rusz słychać nawoływania do wskrzeszenia marki Minerva, „auta królów i królowych”.

Anna Janicka

Źródła:

smartdriver.pl, wyborcza.pl, historiazkolemwtle.cal24.pl,strefahistorii.pl

Fot. wikimedia.org

Facebook