Spod husarskiego skrzydła
80. rocznica wyzwolenia jenieckiego obozu Oberlangen
12 kwietnia 1945 roku 1. Dywizja Pancerna dowodzona przez gen. Stanisława Maczka, wyzwoliła niemiecki obóz jeniecki w Oberlangen.
Obóz, położony w prowincji Emsland w północno-zachodnich Niemczech, funkcjonował od 1933 roku. Początkowo przetrzymywano w nim wyłącznie więźniów politycznych uznanych za szkodliwych dla reżimu hitlerowskiego, zwłaszcza komunistów. W maju 1940 roku ocalałych więźniów przewieziono do obozów koncentracyjnych.
W ich miejsce, w czerwcu 1940 roku, do obozu trafili pierwsi Polacy – oficerowie, którzy dostali się do niemieckiej niewoli podczas kampanii wrześniowej. Po ich przeniesieniu do innego oflagu, w Oberlangen zaczęto osadzać żołnierzy sowieckich.
Warunki w obozie były nieludzkie – panował straszliwy głód, szerzyły się epidemie, a brutalne traktowanie jeńców prowadziło do wysokiej śmiertelności. Zmarłych grzebano w masowych grobach, kilometr na północ od obozu.
Po kapitulacji Włoch do obozu trafiło około 5000 włoskich oficerów. Po kilku miesiącach zostali oni skierowani do pracy przymusowej na terenie całej Rzeszy.
Polki z AK
Kobiety-żołnierze z Armii Krajowej trafiły do obozu w listopadzie 1944 roku, miesiąc po kapitulacji powstania warszawskiego. Międzynarodowy Czerwony Krzyż (MCK) wcześniej został poinformowany, że obóz jeniecki został zlikwidowany, dlatego nie wiedział, że przebywają tam polskie więźniarki. Między innymi z tego powodu do obozu nie docierały paczki z pomocą MCK.
Pod koniec 1944 roku, gdy do Oberlangen trafiły żołnierki Armii Krajowej, powstał pierwszy w historii obóz jeniecki przeznaczony wyłącznie dla kobiet. Warunki były skrajnie trudne – brakowało opału, żywności, a pod koniec funkcjonowania obozu nawet wody. Osadzone kobiety zmuszano do pracy w kuchni, zbierania chrustu w lesie i wydobywania torfu na opał.
Mimo trudnych warunków por. Maria Irena Mileska „Jaga”, polska komendantka Stalagu VI C, zorganizowała wewnętrzne życie obozowe. Prowadzono tajne nauczanie, organizowano wydarzenia kulturalne, religijne i sportowe.
„Polacy! Boże! Polacy!”
12 kwietnia 1945 roku przed bramą obozu pojawił się patrol 1. Dywizji Pancernej na czele z ppłk. Stanisławem Koszutskim, dowódcą 2. Pułku Pancernego. Kilkunastu żołnierzy, wspartych przez czołg Sherman, szybko złamało opór obozowej załogi. Maszyna staranowała bramę, a Niemcy poddali się. „Koleżanki uważały, że to Anglicy lub Amerykanie, i zaczęły mówić do nich po angielsku, a żołnierze na to, że są Polakami.”
Dowódca akcji, ppłk Stanisław Koszutski, tak wspominał moment wyzwolenia:
„Co do diabła? Co za stwór?… Jakaś malutka postać biegnie do nas… Postać ta ubrana jest w długi, prawie do ziemi, płaszcz żołnierski. Na głowie ma polską furażerkę z orzełkiem i proporczykiem 7. Pułku Ułanów… Jest to młodziutka, ładna dziewczyna!
– English? Français? Americano? Canada? Sind Sie? – krzyczy do nas.
– Polacy! Polacy, panienko! Pierwsza Dywizja Pancerna, kochanie! – wrzeszczy Witkowski.
– Polacy! Boże! Polacy! A my tu z Armii Krajowej! Z powstania, z Warszawy. Panowie Polacy! To cud! – woła panienka i biegnie z nami.
Wpadamy na duży plac apelowy między barakami. Z baraków, jak z uli, wysypują się same kobiety. Wszystkie w mundurach, względnie w strzępkach mundurów. Otaczają czołg i tarasują drogę. Tłum tych kilkuset kobiet jest tak fantastyczny, że wydaje się jakąś maskaradą do zdjęć filmowych. Jesteśmy całkowicie zaskoczeni tym widokiem. Wszystkiego spodziewaliśmy się w najbujniejszej fantazji, jadąc na tę wyprawę, ale nie tego…”
Tak moment wyzwolenia opisała Halina Nowak „Ama”:
„…po południu siedziałam przed barakiem, snując marzenia, jak to będzie, gdy znajdę się już po drugiej stronie drutów… Nagle zobaczyłam zbliżającą się od strony lasu kolumnę pojazdów wojskowych – nie niemieckich (…) Przed drutami zatrzymał się samochód pancerny, z którego wyskoczył uzbrojony żołnierz w mundurze khaki, wystrzelił serię z pistoletu maszynowego w stronę wieży strażniczej i zawołał głośno: Czołem, koleżanki!”
Następnego dnia do obozu przyjechał sam generał Maczek, przywitał kombatantki w imieniu Rzeczypospolitej i objął obóz zaopatrzeniem dywizji.
Łącznie w obozie w Oberlangen, który dla gen. Maczka stał się „częścią wyzwolonej Polski”, oswobodzono ponad 1700 Polek. „Stan: 1716 żołnierzy na placu, 20 w izbie chorych i 7 niemowląt”.
Pamiętajmy!
Podczas II wojny światowej, Niemcy utworzyli około 12 tysięcy obozów i więzień, zarówno na własnym terytorium, jak i w krajach podbitych. Do niewoli wzięto około 18 milionów osób z 30 krajów. Część z nich była jeńcami wojennymi, osadzonymi w różnych obozach koncentracyjnych bądź w specjalnych obozach jenieckich
Obozy jenieckie, koncentracyjne, podobozowe, getta i komanda robocze służyły fizycznej likwidacji więźniów oraz wykorzystaniu ich pracy dla potrzeb gospodarczych III Rzeszy. Najstraszliwsze warunki panowały w obozach koncentracyjnych. Ludzie, pozbawieni jakiejkolwiek godności, umierali w okrutnych męczarniach – z wycieńczenia, głodu, chorób zakaźnych lub byli po prostu mordowani przez swoich oprawców.
W obozach tych dochodziło do masowych egzekucji, zarówno poprzez rozstrzelania, jak i w komorach gazowych. Prawdziwy postrach siali tak zwani lekarze obozowi, którzy przeprowadzali brutalne selekcje i dopuszczali się nieludzkich eksperymentów medycznych na więźniach. Z 18 milionów uwięzionych w obozach śmierć poniosło 11 milionów osób różnych narodowości.
Niestety, po wojnie tylko niewielki procent Niemców odpowiedzialnych za nadzór nad obozami został postawiony przed sądem. Wielu zbrodniarzy uniknęło kary, dożywając spokojnej starości i nigdy nie odpowiedzieli za swoje bestialskie dokonania.
Dziś, w 80. rocznicę wyzwolenia, musimy pamiętać, że to człowiek zgotował taki los człowiekowi. Pamiętajmy – to były niemieckie obozy koncentracyjne i jenieckie!
O pobycie uczestniczek powstania warszawskiego w niemieckim obozie opowiada fabularyzowany film dokumentalny Oberlangen – prawdziwa historia (2012) w reżyserii Małgorzaty Bramy.
Chwała Bohaterom!
Wojciech Romaniak