Ból rozczarowania

with Brak komentarzy
Czas czytania: 4 minut

Robimy, co tylko się da, aby w życiu unikać zawodów. A przecież są one nieuchronne. Jak głęboko można się rozczarować otaczającą nas rzeczywistością, drugim człowiekiem czy sytuacją, wie chyba każdy. Bo czy jest na świecie ktokolwiek, kto choć raz nie doznał tego dojmującego uczucia? Kto nie przeżywał na zmianę: od kompletnego szoku i złości do głębokiej goryczy powodowanej zachowaniem swoim lub kogoś z naszego otoczenia?

Rozczarowania przynoszą emocjonalne straty, czynią wyrwy w naszej duszy i często trudno o nich zapomnieć. Pozostają w naszym sercu jak osad, którego nijak nie można się pozbyć czasem przez wiele lat lub całe życie. A im bliższa nam osoba, z powodu której doświadczamy goryczy, tym mocniej cierpimy i nie możemy pojąć, dlaczego nam się to przytrafiło.

Rozczarowania, poza zwyczajnym ludzkim cierpieniem niosą ze sobą także inne negatywne konsekwencje jak: rozterki na temat własnej wartości, myśli o tym, że zawiodło się siebie albo kogoś dla nas ważnego. Przynoszą utratę motywacji do dalszego działania, bierne poddanie się sytuacji, zaniechania w danej sprawie, a także opadnięcie z sił psychicznych i fizycznych.

Rozczarowanie to doświadczanie pustki i osamotnienia w świecie. Poczucia głębokiej niesprawiedliwości i krzywdy. W czasie swojej praktyki psychologicznej spotykam osoby, które sobą i życiem rozczarowane są w sposób nieustający. Są to osoby głęboko poranione, jak i głęboko boleśnie oszukane, bo ich dziecięcy świat, pełen zaufania i miłości, nikomu nie był potrzebny.

I ta życiowa gorycz w sposób paradoksalny zapewnia im poczucie bezpieczeństwa. Bo skoro są rozczarowani światem, życiem lub sobą, to nie ufają. Jak nie ufają, to nie mogą się zaangażować i do kogoś zbliżyć. A brak zaangażowania i wycofanie pozwalają tym osobom uniknąć ryzyka jeszcze większego rozczarowania, zachowując pozorną stabilność. Taki sposób funkcjonowania ma jednak swoją wysoką cenę. Cenę życia w społecznej, a czasem także rodzinnej izolacji i emocjonalnym zamrożeniu. Takie osoby często wolą żyć samotnie, niż narazić się na kolejne rozczarowanie i ból.

Nie mamy pastylek na zmianę rzeczywistości. Cierpienie trzeba po prostu przeżyć, a także wyciągnąć z niego lekcję na przyszłość. Możemy jednak zrobić to mądrze, bardziej świadomie. Pomówmy zatem o tym, jak lepiej sobie radzić z uczuciem rozczarowania, i co dobrego dla siebie możemy w tej sytuacji zrobić:  

1. Nie na wszystko mamy wpływ

Ważne, abyśmy zdali sobie sprawę z tego, iż na niektóre zdarzenia po prostu nie mamy wpływu i nie możemy zmienić ich biegu. Wyroki sądowe, nasze zdrowie, niezawiniona przez nas utrata pracy, można by długo wymieniać. Mamy jednak wpływ na to, co o danej sprawie myślimy i jak dalej postąpimy. Starajmy się zatem spojrzeć na to przykre doświadczenie z dystansu, mając świadomość tego, że zrobiliśmy, co się w danej sytuacji dało, a reszta nie zależy od nas.  

2. Uwolnijmy uczucia

Dopuśćmy do siebie gniew, płacz czy poczucie beznadziejności. Dopuśćmy do siebie szok i niedowierzanie, że stało się to, co się stało. Tłumienie goryczy i poczucia niesprawiedliwości nie przyniesie żadnych rezultatów. Spróbujmy ponazywać emocje, z którymi się mierzymy, a łatwiej nam będzie zrozumieć, co przeżywamy.

3. Przelejmy swoje rozczarowanie na papier

Choć nie wszyscy w to wierzą, pisanie ma moc terapeutyczną. Spisanie w domowym zaciszu zdarzenia, które nas tak bardzo zabolało, oraz emocji, które w związku z tym przeżywamy, pozwala w bezpieczny sposób uwolnić swoje lęki i ból. Opisanie rozczarowującego doświadczenia może pomóc nam inaczej na nie spojrzeć, uwolnić się od poczucia bezradności, i odzyskać siłę do dalszego działania. Pozwala nam także uporządkować myśli.  

4. Sprawdźmy rzeczywistą stratę

Kiedy już przejdzie pierwsza fala złości, łez i goryczy starajmy się rozpatrzyć rzeczywiste straty i zastanowić się, czy to, co się wydarzyło, naprawdę jest tak złe. Przemyślmy na spokojnie, poradźmy się kogoś jeśli trzeba i rozważmy, czy coś w danej sprawie damy radę jeszcze zrobić. W części przypadków, po wnikliwszym i bardziej racjonalnym przyjrzeniu się problemowi, okazuje się, że można mu zaradzić lub z biegiem czasu puścić w niepamięć. Czasem odpuszczenie i pogodzenie się z sytuacją jest jedynym, co nam pozostało, a co warto zrobić, aby do końca naszych dni nie być zalanym uczuciem rozgoryczenia.

5. Ćwiczmy uodpornienie się na krytykę

Jak wspomniałam, w sytuacji głębokiego rozczarowania poczucie własnej wartości bardzo szybko może legnąć w gruzach. Starajmy się ze wszystkich sił do tego nie dopuścić. Wiele bowiem goryczy w naszych sercach płynie z ocen, jakie słyszymy od innych ludzi. Nie bierzmy ich do siebie. Ludzie mają bowiem różne spojrzenia na to, co się stało, różną wiedzę (a najczęściej jej brak) na temat naszej sytuacji, i różne spojrzenie (często krytyczne) na to, co się stało. My powinniśmy jednak mieć własny punkt widzenia na siebie, na swoje decyzje i finalnie – na swoje życie.

Czy jest szansa na to, aby przeżyć swoje życie bez rozczarowań? Pytanie raczej powinno dotyczyć tego, jak żyć i dawać sobie psychicznie radę z całą masą życiowych zawodów, bo jak by nie spojrzeć, są one permanentnym elementem naszego istnienia. I nie ma jak od nich uciec.

Na rozczarowania jesteśmy narażeni stale, ponieważ lokujemy nasze cele i potrzeby poza zakresem rzeczy od nas zależnych. Bo czy mamy stuprocentowy wpływ na to, czy będziemy zdrowi, lubiani, albo czy powiedzie nam się przedsięwzięcie biznesowe? Brak rozczarowań oznaczałby brak jakichkolwiek oczekiwań zarówno w stosunku do siebie, jak i do innych.

Całkowite zdanie się na to, co przyniesie nam los, wyzbycie się poczucia sprawstwa i względnej kontroli nad naszymi działaniami i wyborami. A przecież w życiu nie chodzi o to, aby wyzbyć się oczekiwań (tak względem siebie, jak i drugiego człowieka), a o to, aby liczyć się z zawodem, być na niego gotowym, uczyć się na błędach, korygować je, a po przeżyciu rozczarowania dalej żyć pełnią naszych możliwości.  

Warto, a nawet należy rozważnie i mądrze wybierać przyjaciół, partnerów biznesowych i uczyć się krytycznego myślenia. Nie wierzyć w bajki o królewnach i rajskim życiu. Bo czy życie w lukrowanym, wyimaginowanym świecie jest takie fajne? Przecież kiedyś i tak trzeba będzie zejść na ziemię. I im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym dla nas lepiej.  

Rozczarowania, choć są bolesne, to jednak bardzo pomagają nam weryfikować wyobrażenia o życiu i drugim człowieku, często tym najbliższym. Pozbawiają nas iluzji, ale za to sprawiają, iż bardziej świadomie orientujemy się w świecie i w nas samych. A świat nie jest doskonały. I nigdy nie będzie. Pozbywanie się jednak iluzji jest porządkowaniem swojej własnej rzeczywistości, jest dochodzeniem do prawdy, której często tak bardzo nam w życiu brakuje.  

Aleksandra Szewczyk, psycholog

Facebook