Czego nie wolno mówić rodzicom, których dziecko się źle zachowuje?

with Brak komentarzy
Czas czytania: 3 minut
Tym razem kilka rzeczy, których powinno się unikać w rozmowie z drugim rodzicem.

– Patrz jak zadymia – jedna mama mówi do drugiej na placu zabaw, wskazując jakiegoś chłopca, na oko trzy, czterolatka, który krzyczy i rozrzuca wszędzie dookoła piasek z piaskownicy.

– Oczywiście nigdzie nie ma rodziców – stwierdza druga i w żaden sposób nie komentuje później tego, że dosłownie po paru sekundach od momentu, w którym to powiedziała, podszedł ojciec chłopca i zaczął z synem rozmawiać.

– Patrz, dzieciak nawet na niego nie patrzy – oświadcza ponownie pierwsza. – Zero szacunku do rodzica. W życiu bym na to mojemu nie pozwoliła.

Wtedy też do rozmowy włączyła się trzecia mama, siedząca nieopodal i tym co powiedziała, uciszyła obie wszechwiedzące mamy na dobre.

– Ten chłopczyk ma autyzm. Wymagać od niego kontaktu wzrokowego czy tego, aby zawsze zachowywał się dojrzale, to jak wymagać od niektórych mam siedzących na placu zabaw, aby nie komentowały każdego dziecięcego zachowania, którego nie rozumieją. W sensie niemożliwe do osiągnięcia. Tylko, że u niego nie wynika to z braku kultury.  

Przypadkowi eksperci od wszystkiego

Popełniłem już kiedyś tekst, w którym wymieniłem wszystko (dosłownie wszystko), co obcy ludzie wiedzą o naszych dzieciach i w dalszym ciągu podtrzymuję to stanowisko. Nawet gdyby ten chłopczyk nie miał autyzmu, to na jakiej podstawie ktoś jest w stanie stwierdzić, skąd bierze się jego zachowanie? Dlaczego tak często przypisuje się takim właśnie dziecięcym poczynaniom cechy „złego zachowania” czy wręcz „złego wychowania”? Czy jeśli dziecko reaguje na coś płaczem, to znaczy, że jest złe, bądź źle wychowane? A jeśli reaguje krzykiem? Bądź śmiechem? Bądź jakąkolwiek inną emocją? Od kiedy to oceniamy ludzi za to co czują?

Najwyższa pora powiedzieć otwarcie

Zachowanie dziecka NIE zależy wyłącznie od tego, jak dziecko jest wychowywane. Nie zależy ono też na pewno od dziecięcego szacunku do rodziców. Zachowanie dziecka może w zasadzie zależeć od mnóstwa czynników i my, jako rodzice, tylko na niektóre z nich możemy mieć wpływ, więc bezsensowne jest łączenie każdego takiego zachowania z kiepskim wychowaniem.

Żeby nie być gołosłownym, oto kilka przykładowych czynników, które mogą mieć wpływ na dziecięce zachowanie:

– wiek

– poziom cukru

– poziom zmęczenia

– umiejętność panowania nad emocjami

– indywidualny rozwój mózgu 

– poziom zaspokojenia potrzeb

– pozostałe wydarzenia w trakcie dnia

I tak dalej i tak dalej… To oczywiście nie jest pełna lista, a jedynie zarys tego co może stać za owym „złym” zachowaniem. Złym trafiło do cudzysłowu celowo, gdyż to co my, jako dorośli ludzie odbieramy jako „złe zachowanie” czy jako „brak szacunku”, najczęściej jest po prostu najlepiej znanym dziecku sposobem na okazywanie swoich niezaspokojonych potrzeb.

Nie próbą manipulacji, nie aktem złośliwości, lecz po prostu próbą zaspokojenia własnych potrzeb (tylko, że czasami jeszcze niedojrzałą).

Tak, nawet jeśli bije. Tak, nawet jeśli krzyczy. Tak, nawet jeśli płacze.

Oczywiście to też nie jest tak, że my jako rodzice nic nie możemy zrobić

Możemy i to całkiem sporo. Możemy pracować z dzieckiem nad umiejętnością panowania nad emocjami. Nad umiejętnością komunikowania się z innymi w sposób, który okazuje im szacunek. Nad wyrażaniem niezaspokojonych potrzeb w taki sposób, aby nie krzywdzić przy tym innych. A przede wszystkim możemy te wszystkie zachowania modelować poprzez naszą własną postawę, która te wszystkie zachowania będzie zawierała zarówno w stosunku do innych ludzi, jak i do samego dziecka.

Tylko nawet jeśli się w to mocno zaangażujemy, to mimo wszystko musimy przy tym mieć świadomość, że gorsze dni w życiu naszego dziecka i tak się wydarzą. Wydarzą się i to prawdopodobnie znacznie częściej, niż przypuszczamy, bo czynników mających na to wpływ, które wymieniłem wcześniej i które są poza naszą kontrolą, jest zwyczajnie zbyt wiele. Do tego musimy też wziąć pod uwagę, że ewentualna zmiana może u niektórych dzieci wymagać przede wszystkich osiągnięcia pewnego wieku i pewnej dojrzałości, więc możemy być zmuszeni na to po prostu poczekać.

Dlatego na koniec chciałbym podkreślić raz jeszcze

To nie brak szacunku, ani tym bardziej brak wychowania jest odpowiedzialny za wszystkie „złe” dziecięce zachowania i najwyższa pora przestać wmawiać to innym rodzicom, gdyż może spowodować, że zaczną szukać problemu tam gdzie go nie ma. Zaczną kierować się strachem. Strachem przed oceną innych, strachem przez byciem „tym gorszym rodzicem, który nie radzi sobie z własnym dzieckiem”. Będą winić siebie, będą winić dziecko, będą przylepiać łatki (i dziecku i sobie) i jednego mogę być w tym wszystkim pewny: to się niczym dobrym nie skończy.

Tymczasem spora część takich wypadków to są pojedyncze sytuacje, które po pewnym okresie same znikają i nie wymagają specjalistycznej pomocy. Z kolei te, które nie znikają lub wręcz się nasilają wymagają właśnie tego: specjalistycznej pomocy. Nie pseudoeksperta z ławeczki na placu zabaw, ale zaufanego psychologa. Jeśli więc rzeczywiście chcemy pomóc i widzimy, że dany rodzic tej pomocy potrzebuje, to dajmy mu kontakt do kogoś takiego, zamiast samemu bawić się domową psychoanalizę.

W końcu gdyby ów rodzic skarżył się na jakąś nietypową i długotrwałą wysypkę u dziecka czy na jakieś inne niepokojące schorzenia natury medycznej, to też wysłalibyśmy go do specjalisty.

www.blogojciec.pl

zdjęcia należą do Various

Facebook