Od niepamiętnych czasów diamenty symbolizują bogactwo, władzę, siłę i potęgę. Są nie tylko piękne, ale budzą też silne emocje, wiele ukrytych pragnień i marzeń, świadczą o bogactwie i pozycji społecznej. Diamenty są wieczne.
Krótka historia diamentów
Diament – (z greckiego adamas) oznacza „nieposkromiony, niepokonany, niezniszczalny”. Nie jest do końca pewne, w jakim okresie diamenty stały się znane. Trudno też ustalić gdzie i kiedy po raz pierwszy zostały znalezione. Wiadomo, że ich mityczna siła znana już była w Starożytnym Egipcie. W antycznej Grecji diamenty uważane były za „łzy bogów”, które spadały na ziemię. W pierwszym wieku naszej ery, w Chinach diament był już kamieniem powszechnie znanym i wysoko cenionym.
Wszystkie diamenty, począwszy od czasów starożytnych aż do XVIII wieku, pochodziły z Indii. Stara hinduska legenda głosi, że diament powstał z pięciu elementów: wody, ziemi, nieba, powietrza i ognia, stąd jego niezwykłe właściwości i moc.
Do Europy diamenty trafiły dopiero w XII wieku jako łupy z wojen krzyżowych i za sprawą Aleksandra Macedońskiego. W XIII wieku, głównym rynkiem diamentów na Starym Kontynencie była Wenecja, posiadająca szlaki handlowe z większością stolic państw ówczesnej Europy. Właśnie z Wenecji kupcy odwozili jedwab i diamenty do Brugii, która wkrótce stała się nie tylko centrum handlu diamentami, ale także miastem, gdzie diamenty były obrabiane. W krótkim czasie diamentowy przemysł bardzo się rozrósł za sprawą obywatela Brugii nazwiskiem Lodevijck van Berken, który wynalazł nie tylko metodę szlifowania diamentów, ale również specjalną szlifierkę.
W połowie XIX wieku zostały otwarte pierwsze kopalnie diamentów w Afryce Południowej i afrykańskie kopalnie zaczęły zaopatrywać świat w nieobrobione diamenty. Wraz z rosnącym handlem diamentami powstawały warsztaty, gdzie zajmowano się obróbką diamentów, oraz nowe centra handlowe w miastach na całym świecie. Dzięki nowym technologiom światło dzienne ujrzały nowe kształty diamentów, co przyczyniło się do wzrostu ich sprzedaży.
Diamenty i Żydzi
Antwerpia stała się światowym centrum handlu diamentami pod koniec XIV wieku, kiedy to Żydzi wygnani z Portugalii i Hiszpanii osiedlili się w tym mieście. Oprócz swojej religii, tradycji i zwyczajów, przynieśli także do tego flandryjskiego miasta wiedzę o diamentach.
Żydzi zamieszkiwali Antwerpię od czasów średniowiecza, jednak zawsze traktowano ich jak obywateli drugiej kategorii, a lokalni mieszkańcy nie byli im przychylni. Zabraniano Żydom przynależności do cechów i gildii rzemieślniczych, jak również odmawiano prawa wykonywania wielu zawodów. Zmuszeni życiową koniecznością, tworzyli zamknięte wewnętrzne enklawy i doskonalili mało popularne umiejętności. To odosobnienie Żydów pozwoliło im na spektakularne osiągnięcia w handlu, bankowości czy szlifierstwie kamieni szlachetnych. Ich odrębność, religijne zasady, a także wyjątkowo silne więzy rodzinne powodowały powstawanie międzynarodowych kontaktów handlowych we własnych kręgach. Diamenty – kamienie niewielkie, ale bardzo drogocenne, łatwo dawały się przenieść z miejsca na miejsce, co z punktu widzenia społeczności będącej obiektem pewnego rodzaju prześladowań było bardzo istotne. Wielokrotnie antwerpscy Żydzi zmuszeni byli dosłownie z dnia na dzień przenosić się z całym swoim dobytkiem w inne miejsce i dlatego diamentowy handel miał niemal plemienny charakter – w zamkniętym kręgu doskonale znających się ludzi, towar i pieniądze przechodziły z rąk do rąk. Sprzyjało to przestrzeganiu tradycyjnego żydowskiego obyczaju i prawa religijnego, a ludzie skupieni wokół diamentowej wspólnoty mogli zachować własną kulturę i obyczajową odrębność. W tej wyjątkowej historii główne role odegrały zaufanie i lojalność, bo w zawieranych transakcjach zaufanie znaczyło więcej niż podpisany kontrakt.
Pod koniec XIX wieku do Antwerpii zaczęli masowo zjeżdżać Żydzi z terenów Europy Wschodniej, którzy w krótkim czasie wyspecjalizowali się w handlu surowymi diamentami oraz ich przeróbką, stając się niekwestionowanymi liderami i monopolistami rynku.
Przed wybuchem pierwszej wojny światowej w czasie szalejącego na świecie kryzysu ekonomicznego, diamentowa branża popadła w duże kłopoty. Zamykano warsztaty i szerzyło się bezrobocie. Działający wówczas w Antwerpii polski konsulat codziennie przyjmował bezrobotnych Żydów pragnących wrócić do Polski.
W czasie trwania II wojny, żydowska społeczność w Antwerpii bardzo ucierpiała. Tych, którzy nie zdążyli uciec z miasta, wywożono do obozów koncentracyjnych, a należące do żydowskiej społeczności rezerwy diamentów przejęli Niemcy. Od tamtego czasu diamentowa świetność miasta nigdy nie powróciła w całej okazałości.
Diamentowa potęga
Na początku XVI wieku, przez antwerpski port przechodziła duża część światowego handlu morskiego. Do miasta trafiało także sporo diamentowego surowca i w krótkim czasie Antwerpia stała się centrum handlu diamentami gdzie kontrolowano około 50 procent światowego diamentowego rynku. Coraz większą sławą cieszyli się antwerpscy rzemieślnicy, zajmujący się cięciem i szlifowaniem drogocennych kamieni. W 1582 roku założono w Antwerpii cech szlifierzy diamentów, a w 1631 roku w mieście działało już stu sześćdziesięciu czterech szlifierzy diamentów.
Pod koniec XVII wieku, konflikty pomiędzy antwerpskimi szlifierzami a bogatymi belgijskimi kupcami doprowadziły do tego, że Antwerpia straciła status światowego lidera w branży diamentów na rzecz Amsterdamu. Paradoksalnie, ta sytuacja doprowadziła antwerpskich szlifierzy do opracowania nowych metod obróbki tych kamieni co spowodowało, że po latach miasto odzyskało tytuł „Diamentowej Stolicy”.
W XVIII wieku, napływ dużej ilości surowca diamentowego doprowadził do dramatycznego spadku cen. Kopalnie w Ameryce Południowej znacznie zmniejszyły swoją produkcję i na rynku zaczęło brakować nieoszlifowanych kamieni. Na szczęście, w 1866 roku, w Republice Południowej Afryki odkryto ogromne ilości surowca i flamandzkie miasto odrodziło się jako diamentowe centrum.
Okresem największej świetności Antwerpii na diamentowym rynku był przełom XIX i XX wieku, kiedy to współpraca żydowskich rzemieślników z lokalną społecznością układała się wyjątkowo harmonijnie. To właśnie wtedy Amsterdam utracił diamentowy monopol, a na tamtejszym rynku pozostał tylko handel niewielkimi diamentami, podczas gdy w Antwerpii kwitł handel najcenniejszymi kamieniami, jak i ich obróbką.
Diamentowa dzielnica
Pierwsza giełda, na której handlowano diamentami, została powołana w Antwerpii w 1893 roku. Jej budynek był zalążkiem położonej do dziś obok Dworca Centralnego, Diamentowej Dzielnicy. Tak naprawdę, składa się ona z trzech ulic które układają się w literę S. Na tym niedużym terenie pracuje wielu szlifierzy kamieni szlachetnych.
Serce diamentowej metropolii bije na rogu Rijfstraat i Hoveniersstraat. Nie ma tu drzew, które mogłyby przesłaniać pole widzenia monitorujących to miejsce 42 kamer. Nie ma zbyt dużo ludzi, za to jest wielu strażników miejskich, policjantów i ochroniarzy działających na zlecenie diamentowej giełdy. Tu szlifowane są najcenniejsze diamenty, a w niewielkich, często niepozornych pokojach, dokonywane są największe i najpoważniejsze na świecie diamentowe transakcje.
Obecnie w Antwerpskim Centrum Diamentowym mieszczą się cztery giełdy diamentów (na świecie jest ich 23): Antwerp Diamond Bourse, Diamond Club, Vrijediamanthandel i Diamand Kring. Są to giełdy z prawdziwego zdarzenia, a nie ryneczki czy bazary na które można sobie po prostu wejść i popatrzeć na diamenty. Aby inwestować na diamentowej giełdzie potrzebna jest specjalna licencja, której wyrobienie opłaca się tylko wówczas, kiedy po pierwsze ma się odpowiednio dużą ilość pieniędzy, a po drugie zamierza się stale dokonywać transakcji. Znajdują się tu również trzy diamentowe banki, setki biur oraz szlifiernie i doskonale chronione sklepy jubilerskie. I wszystko to leży na obszarze zaledwie dwóch kilometrów kwadratowych. Na Appelmanstraat mieści się „Diamond Land”, gdzie na piętrze można obejrzeć ciekawą ekspozycję poświęconą produkcji diamentów.
W latach 60. i 70. XX wieku, do Antwerpii zaczęli ściągać Hindusi i obecnie to oni są najbardziej znaczącą grupą zajmującą się obróbką i sprzedażą diamentów. Diamentowym biznesem para się dwa razy więcej Hindusów niż Żydów. Nowe indyjskie firmy są przedsięwzięciami rodzinnymi, a Hindusi znaczną część swojej produkcji przenoszą do Indii.
Diamentowa perspektywa
Stara legenda mówi, że diament zdobyty w nieuczciwy sposób przynosi nieszczęście, ale zdobyty uczciwie jest symbolem czystości, najwyższej szlachetności, emocji, siły, władzy, niezależności i potęgi. Antwerpia budowała swoją pozycję światowego centrum diamentów przez ponad 500 lat i przez te pięć wieków czerpała z tych kamieni ogromne korzyści. Ale chociaż diamenty są wieczne, są także kapryśne. Antwerpia – od wieków światowy diamentowy potentat – powoli traci kontrolę nad rynkiem. Do gry wkroczyły Indie, Chiny, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Dubaj, który wydaje się być największym zagrożeniem dla wielowiekowej dominacji Antwerpii. Władze Dubaju poinformowały niedawno o rozpoczęciu budowy 65- piętrowego wysokościowca „Almas Tower” (almas po arabsku znaczy diament). Będzie to nowa siedziba Dubajskiej Giełdy Diamentów. Arabowie poszli jeszcze dalej. Zaproponowali mianowicie potencjalnym inwestorom zwolnienie z podatku na pięćdziesiąt lat.
Obecnie 70 procent diamentów wydobywanych jest w krajach afrykańskich, a pozostała część pochodzi z Australii, Ameryki Południowej, Indii, Kanady i Rosji. Na przestrzeni ostatnich lat diamenty nie zanotowały spadku wartości, dlatego postrzegane są jako bezpieczna i rentowna inwestycja.
Z najnowszych raportów Bain&Company i Światowego Centrum Obrotu Diamentami w Antwerpii wynika, że światowe złoża diamentów są na wyczerpaniu. Szacuje się, że pod koniec lat dwudziestych obecnego stulecia zacznie na rynku brakować tych kamieni, co spowoduje znaczny wzrost ich cen. Według analityków, diamentowy rynek nie będzie mógł zostać w pełni zaspokojony, co spowoduje znaczne zyski dla tych wszystkich, którzy w tych kamieniach ulokowali swój kapitał.
Statystycznie, najwięcej diamentów najwyższej jakości kupuje szybko wzbogacająca się klasa średnia w Chinach, Indiach i na Bliskim Wschodzie. Według najnowszych danych, zapotrzebowanie na diamenty w tych rejonach świata wzrosło do prawie 50 procent globalnego rynku diamentów.
Na razie czołowa pozycja Antwerpii, jako centrum obrotu diamentami, wydaje się niezagrożona, ale rywali przybywa i jeżeli tocząca się kołem fortuna odwróci się od Antwerpii, diamentowa potęga miasta może pozostać tylko wspomnieniem.
Anna Janicka
Numer 7-8 (39-30)/2014 lipiec-sierpień