W ostatnich numerach „Flandrii Po Polsku” Anna Janicka szczegółowo przedstawiła sylwetkę króla Leopolda III, a zwłaszcza jego kontrowersyjne poczynania podczas II wojny światowej. Aby dopełnić ten obraz, opisujemy pierwsze i ostatnie w historii Belgii ogólnonarodowe referendum. Głosowano w nim powrót monarchy do ojczyzny, co omal nie zakończyło się wojną domową.
28 czerwca 1940, po kampanii trwającej 18 dni, Belgia kapituluje przed III Rzeszą. Decyzję o kapitulacji podejmuje król Leopold III, bez konsultacji, a wręcz wbrew stanowisku rządu, który od kilku dni przebywa na emigracji we Francji. Ta arbitralna i niekonstytucyjna decyzja, przebieg, a następnie wynik wojny doprowadzą do głębokiego konfliktu politycznego, który będzie miał swą kulminację w 1950 r.
Po inwazji Niemiec na Belgię Leopold III postanawia iść w ślady swego ojca i przejmuje naczelne dowództwo nad armią. W 1914 r. Albert I jako głównodowodzący wykreował wizerunek „króla-rycerza” i komenderował z niezdobytego zachodniego zakątka Belgii. Teraz jego syn chce tworzyć własną legendę. Tym razem jednak nie poprzez walkę, a politykę – w swoim rozumieniu – mniejszego zła i szukania dla Belgii miejsca w nowej, hitlerowskiej Europie.
Jeszcze przed końcem II wojny światowej ukazuje się „polityczny testament” Leopolda, w którym powtarza on własne autorytarne pomysły z lat 30., krytykuje klasę polityczną, a w siłach aliantów widzi okupantów, nie wyzwolicieli. Oficjalnie jako więzień w okupowanym kraju po pierwsze ponownie bierze ślub (inni jeńcy wojenni takiego przywileju nie mieli), a po drugie negocjuje z Hitlerem przyszłość Belgii. Snuje wizje zależnego od nazistów mini-królestwa wielkości jednej belgijskiej prowincji. Polityczna kalkulacja króla okazuje się błędna i staje się on figurą niewygodną nie tylko dla aliantów i rządu, lecz także dla rosnącej części swoich poddanych, szczególnie tych zaangażowanych w antyniemiecki ruch oporu. Po wojnie Leopold III zostaje w Austrii i Szwajcarii.
Pierwsze lata powojenne to wzmożenie demokratyczne i powszechna potrzeba odnowy politycznej. Pojawia się nowa generacja polityków, w siłę rośnie partia komunistyczna, a socjaliści i katolicy reorganizują struktury partyjne i występują pod nowymi nazwami (odpowiednio BSP i CVP).
Kilkadziesiąt tysięcy obywateli zostaje skazanych za różne formy kolaboracji z Niemcami. W większości są to Flamandowie, dla których postawa Leopolda w trakcie wojny legitymizowała ich własne wybory. Prawicowi ekstremiści chcą budować powojenny nowy porządek wokół monarchii, podczas gdy związani z lewicą członkowie ruchu oporu widzą we władcy symbol kolaboracji i kunktatorstwa.
W skali globalnej zimna wojna nabiera tempa i za parę miesięcy stanie się gorąca, gdy latem 1950 r. Korea Północna zaatakuje Południową. Rok wcześniej ZSRR przeprowadził pierwszy test jądrowy. Atmosfera gęstnieje, a tu jeszcze kątem oka trzeba zerkać na narastające niepokoje w Belgii, które od kilku miesięcy toczą się wokół „kwestii królewskiej”. Kogo interesowała stabilna Belgia? Ano chociażby Amerykanów, którzy od kilku lat mieli monopol na zakup uranu z kongijskich kopalni.
Na 12 marca 1950 r. katolicko-liberalny rząd rozpisał referendum w sprawie powrotu Leopolda III do ojczyzny. Niecałe 58 proc. Belgów opowiedziało się za, w tym większość Flamandów. Więcej Walonów zagłosowała przeciw, a fala protestu płynęła przede wszystkim z tamtejszych centrów przemysłowych i zaczęła przybierać radykalne rozmiary. Zamiast rozwiązać problem, referendum tylko go spotęgowało. Dochodzi do strajków i zamieszek, pojawiają się wezwania do rewolucji, liberałowie wychodzą z rządu.
CVP, która jako jedyna już partia jednoznacznie chce powrotu Leopolda III, mobilizuje wszystkie prawicowe siły, wygrywa wybory, tworzy jednolicie katolicki rząd i przygotowuje się do przyjęcia monarchy w kraju. Tymczasem polaryzacja na linii socjaliści-komuniści kontra katolicy oraz Walonia kontra Flandria narasta. Lewicowi politycy stają pod presją związków zawodowych, z których płyną postulaty socjalistycznej republiki oraz niezależnej Walonii. Socjaliści z BSP, początkowo gotowi na kompromisy w „kwestii królewskiej” profilują się już teraz wyraźnie anty-leopoldowsko, czując na plecach oddech komunistów.
22 lipca 1950 r. Leopold III ląduje na lotnisku w Evere i w gęstej obstawie przejeżdża do rezydencji w Laken. Konflikt jego zwolenników i przeciwników eskaluje, w Walonii i Brukseli trwają walki uliczne i masowe strajki. Ktoś grozi podpaleniem Pałacu Królewskiego, ryzyko wojny domowej traktuje się już zupełnie poważnie. Na szali staje spokój społeczny, lecz również interes gospodarczy i przetrwanie monarchii.
W łonie CVP słychać głosy o konieczności kompromisowego rozwiązania. Sam król nie jest skłonny do podjęcia szybkiej decyzji i nadal szuka sposobu, który pozwoli mu uniknąć abdykacji. Może liczyć na poparcie pojedynczych ministrów, a pro-leopoldowskim manifestacjom przewodzą dostojnicy kościelni i przedstawiciele wielkiego flamandzkiego przemysłu. Gdy pod siedzibą króla w Laken składane są wieńce kwiatów na cześć jego powrotu, w tym samym czasie pod Liège od kul żandarmów ginie trzech strajkujących.
Na 1 sierpnia 1950 r. lewica planuje wielki „marsz na Brukselę”. 31 lipca wieczorem Leopold III zwołuje i przewodzi radzie ministrów w swoim pałacu. Dochodzi do ostatniej próby sił: rząd przedstawia projekt zrzeczenia się tronu przez Leopolda na rzecz syna Baldwina, jednak w odpowiedzi Leopold sonduje możliwość stworzenia nowego, podległego sobie rządu. Nie ma na to szans i nad ranem 1 sierpnia Leopold III formalnie abdykuje, a niecały rok później, po osiągnięciu pełnoletności, Baldwin I wstępuje na tron.
Od początku Królestwa Belgii rolą monarchy było cementowanie wspólnoty. Osoba Leopolda III pogłębiła podziały, choć zapalnikiem wydarzeń z 1950 r. mogły być równie dobrze inne osoby lub wydarzenia. Dziesięć lat później wybuchły wielkie strajki w Walonii, w drugiej połowie lat 60. rozgorzał konflikt flamandzko-waloński konflikt o uniwersytet w Leuven. Unitarna Belgia przechodziła do historii.
Przyciśnięty do ściany Leopold przyłożył się ostatecznie do ocalenia belgijskiej monarchii, ale „kwestia królewska” oznaczała równocześnie koniec aktywnej politycznej roli króla i wzrost znaczenia partii. „Testament” Leopolda III nie mógł być dalszy od realizacji.
Natomiast w 1985 r. Rada Państwa, która opiniuje projekty ustaw, stwierdziła, że udział obywateli w procesie ustawodawczym powinien ograniczać się do wyborów oraz składania petycji. Wpływanie na demokratycznie wybranych przedstawicieli poprzez referendum kłóci się z belgijską konstytucją.