Legenda o Kaszubskich Stolemach
Od niepamiętnych czasów na Kaszubach żyły wielkoludy zwane Stolemami. Miały pogodne i spokojne usposobienie, jednak podczas zabaw i sprzeczek potrafiły się strasznie gniewać oraz złościć, co niejednokrotnie doprowadzało do bójek, w których zabijały się wzajemnie. Wyglądem przypominały ludzi, ale były od nich kilkakrotnie wyższe i miały ogromną siłę. Wyrywały drzewa jak źdźbło trawy, a ogromnymi głazami rzucały niczym ziarenkami grochu.
Nadszedł czas, kiedy w krainie zaczęli osiedlać się ludzie i z biegiem czasu było ich więcej niż olbrzymów. Stolemy budziły wśród mieszkańców postrach, dlatego ich unikali i nie wchodzili im w drogę.
Któregoś dnia dwa wielkoludy położyły się nad brzegiem morza i odpoczywając w cieniu drzew, zaczęły rozmawiać o ludziach.
– Jest ich coraz więcej – rzekł starszy.
– Wycinają lasy i zakładają pola – dodał młodszy.
– Wyławiają ryby z jezior i zabierają nam orzechy.
– Budują nowe wioski i rozbudowują stare.
– Oj! Niedobre z nami!
– Niedobrze!
I tak od słowa do słowa uradzili, że trzeba ludzi zniszczyć. Najpierw jednak, aby zebrać siły, postanowili uciąć sobie krótką drzemkę.
Całą rozmowę słyszał młody rybak. Przestraszył się bardzo, ale głowy nie stracił. Cichutko wszedł na sosnę i rzucił szyszka w nos starszego Stolema. Ten poderwał się i mówi do młodego:
– Ty! Bez głupich żartów, dobra?
– No co ty, nic przecież nie zrobiłem – tłumaczył się młody.
– Spróbuj jeszcze raz, a zobaczysz!
Kiedy znowu usnęli, rybak rzucił szyszką w nos drugiego Stolema. Teraz ten, choć młodszy, rozgniewał się na drugiego, ale szybko dał się udobruchać.
Po chwili rybak znowu rzucił w starego, potem w młodego i rzucał tak długo, aż doszło miedzy nimi do ostrej sprzeczki. Ta zaś bardzo szybko przerodziła się w bójkę.
Nie była to zwykła walka. Starszy Stolem nie chciał pozwolić, by pokonał go jakiś młokos. Młody zaś miał już dosyć ustępowania starszemu i uznał, że czas pokazać mu, kto jest silniejszy. Od szarpaniny szybko przeszli do tarzania się po piachu, a potem w ruch poszły pieści. Następnie zaczęli wyrywać drzewa i walczyć nimi jak maczugami. Grube pnie trzaskały niby zapałki. Brali wtedy nowe, aż wkoło zrobiło się pusto.
Młody rybak szczęśliwie zdążył zejść ze swojej sosny i uciec do domu, a Stolemy walczyły dalej. Zapadł zmierzch, ale bitwa nie ustawała. Może potrwałaby całą noc, lecz wraz ze zmrokiem pojawiła się burza. Pioruny oświetlały walczących, a ci spod kaszubskich piachów dobywali kawałki skał i rzucali w siebie ze złością. Nie zawsze jednak trafiali, wiec kamienie leciały dalej. Do dziś można je spotkać w najróżniejszych zakątkach Kaszub. Niektóre leżą tak, jak spadły, przy drogach, nad brzegami jezior i wśród pól. Inne rozbijały się na drobne kawałki i spadały na ziemię niczym nasiona.
Przez wieki Kaszubi zbierali je ze swoich pól, jednak wcale nie widać, by zrobiło się ich mniej. Wznosili z nich fundamenty domów i mosty, brukowali nimi drogi, a ich niezliczona ilość daje wyobrażenie o tym, jak zacięta była walka Stolemów.
W końcu jednak olbrzymom zabrakło sił. Legli znów obok siebie, nie mogąc ruszyć ani ręką ani noga. Wtedy ponownie odezwał się starszy:
– Przyznaj się, dlaczego rzucałeś we mnie szyszkami?
– Przyrzekam ci bracie, że to nie ja – jęknął młodszy.
– Ja też w ciebie nie rzucałem – wysapał starszy. – To znaczy, że zrobił to ktoś inny.
Wtedy przyszła im do głowy pewna myśl:
– To musiał być jakiś człowiek! – wykrzyknęli jednocześnie resztkami sil.
Ale nie byli już w stanie czegokolwiek zrobić. Nim zasnęli na wieki, stary Stolem jeszcze dodał:
– Widać, ten mały stwór jest od nas o wiele mądrzejszy. Jeśli wszyscy ludzie są tacy, to prędzej czy później ziemia będzie należała do nich.
Po tych wydarzeniach inne Stolemy długo jeszcze żyli z ludźmi w zgodzie. Niemniej słowa starego olbrzyma w końcu się spełniły. Dziś zostały po nich jedynie kamienie i pozostaną pewnie jeszcze bardzo długo. Może dłużej niż ludzie…
Źródło: gehel.pl, imichalak.pl