Wakacje bezsprzecznie kojarzą się z gwarem i to bez znaczenia czy pomyślimy o plażach, górach, parkach, jeziorach czy centrach miast. Wszędzie mnóstwo ludzi, często z dziećmi, chcących nacieszyć się słońcem, urlopem i atrakcjami, które dostosowane są do gustów nawet najwybredniejszych. I choć wszystkim wakacje kojarzą się miło i przyjemnie, to jednak czasami mamy dość tego zgiełku i chcielibyśmy się gdzieś ukryć, zaszyć w ciszy i odpocząć na chwilę.
W takich momentach beginaże (nl. begijnhof), czyli średniowieczne zespoły budynków zamieszkiwanych przez beginki, służą nam całym swoim dobrodziejstwem. Choć ich pierwotne zastosowanie uległo zmianie, to wciąż można tam delektować się ciszą, podziwiać niezwykłą architekturę, a w zależności od miasta także odwiedzić muzeum, galerię sztuki, centrum kultury, kawiarnię, kampus czy niedługo już nawet hotel.
Schyłek średniowiecza, czyli rozkwit idei
By zacząć od początku, musimy cofnąć się do XII wieku. Choć potocznie średniowiecze kojarzy się z zacofaniem i ciemnotą, to jest to bardzo krzywdząca opinia, próbująca zamknąć dziesięć wieków historii w jednym zdaniu, deprecjonując ówczesne dokonania.
Nie ulega jednak wątpliwości, że wiara w Boga i religia były tym, co zaprzątało umysły wszystkich w średniowieczu, zaś począwszy od XII wieku wiele osób szukało nowych sposobów na życie religijne, pojawiło się wiele nowych idei, często krytykujących duchowieństwo i ich próby monopolizacji Boga. Ważnym źródłem inspiracji dla wielu ruchów odnowy religijnej był francuski opat i mistyk Bernard z Clairvaux, który na początku XII wieku, wspólnie ze swym nowym zakonem monastycznym (cysterami), pragnął powrócić do ścisłego i prostego życia wspólnotowego i bezpośredniego kontaktu z Bogiem. Coraz większą popularność zdobywały także nowe zakony żebrackie, takie jak franciszkanie, dominikanie i karmelitanie, zaś ich wielkim atutem było to, że głosili w języku narodowym, a nie po łacinie. Rozmawiali o grzechu, nawróceniu i przykładzie Jezusa, czasami poruszali też kwestie krytyczne dla społeczeństwa, a przemawiając w przestrzeni publicznej miasta docierali do setek ludzi naraz.
Nowe poglądy i idee trafiły na podatny grunt w zamożnych i bardzo dobrze gospodarczo prosperujących Południowych Niderlandach, czyli w regionach, które dziś wchodzą w skład Belgii, południowej Holandii, Luksemburga oraz części północnej Francji. Jeśli dodamy przypadający na ten okres wzrost ludności, rozkwit miast, mobilność geograficzną i coraz lepsze wykształcenie osób świeckich nie dziwi fakt, że idea naśladowania Jezusa „po swojemu” stawała się coraz bardziej popularna. W praktyce oznacza to, że doświadczenie religijne upowszechniło się do tego stopnia, że nawet świecki człowiek mógł próbować żyć według przykładu Chrystusa, pomijając pośrednictwo Kościoła.
Beginka, czyli kto?
Trudno jednoznacznie określić pochodzenie słowa beginka, ale w literaturze można odnaleźć trzy główne hipotezy: od imienia Beggi z Herstal, która jest uznawana za patronkę tego ruchu; od beżowego koloru szat, noszonych przez kobiety lub od francuskiego czasownika bègue, wskazującego na osobę nieustannie mamroczącą modlitwy. Bez względu na to która, bądź które, założenia są prawdziwe, niezaprzeczalnym faktem jest, że począwszy od końca XII wieku znacząco zaczęła wzrastać liczba niezamężnych, wierzących kobiet i wdów, które przenosiły się do miast, by tam się osiedlić oraz wspólnie pracować i modlić się. Tak zaczęły formować się pierwsze beginaże, czyli ogrodzone zespoły budynków mieszkalno-religijnych, mające zaspokajać podstawowe potrzeby tak duchowe, jak materialne tych kobiet.
Beginki podążały za przykładem znanych, charyzmatycznych kobiet, które starały się żyć prosto i pobożnie w naśladowaniu Chrystusa. Jedną z najbardziej inspirujących postaci jest Hadewijch, pochodząca z Brabancji mistyczka, poetka, przedstawicielka mistyki nadreńskiej i liryki średniowiecznej oraz beginka. To ona pokazała, że także kobiety mogą mieć własne doświadczenie religijne i relację z Bogiem, co więcej – w swoich pismach zachęcała swoich wyznawców do życia w pełnym miłości oddaniu Bogu, a o Biblii i o tajemnicach wiary mówiła w przystępnym i ludowym języku.
Badacze podkreślają, że na podstawie używanego przez nią słownictwa, można domniemywać, że była ponadprzeciętnie jak na ówczesne czasy wykształcona i prawdopodobnie pochodziła z zamożnego szlacheckiego rodu. W tym miejscu warto nadmienić, że nie ona jedna przeszła do historii, a przywołać można też Marię van Oignies, Idę van Leuven czy inne beginki, które były uważane za święte przez ludzi tamtych czasów.
Czytając o ruchu beginek często pojawia się motyw zamożności i wykształcenia tych kobiet, co z pewnością pomagało tej wspólnocie odnaleźć ich własną drogę do poświęcenia swojego życia Bogu, nie wycofując się z tego świata. Bowiem beginaże stanowiły bezpieczne, atrakcyjne i co ważne – społecznie uznane miejsca zamieszkania, nie pozbawiając przy tym członkiń całkowitej niezależności finansowej.
Beginki nie były siostrami zakonnymi sensu stricto – oświadczały tylko, że będą żyły w czystości, trzeźwości i pobożności, utrzymując się z własnego majątku lub zarobków, co w praktyce oznaczało, że zachowywały swoje posiadłości i mogły w każdym momencie opuścić wspólnotę (np. aby wyjść za mąż). Kobiety często pracowały w szpitalach lub sierocińcach, bądź zarabiały na życie pracą ręczną, w przemyśle włókienniczym lub jako koronczarki albo praczki, zaś znajdujące się w beginażach ogrody zapewniały w dużym stopniu samowystarczalność żywieniową.
Ruch został oficjalnie zatwierdzony w 1216 r. przez papieża Innocentego III i w szybkim tempie zyskiwał nowe zwolenniczki, strukturyzował się i rozrastał, jednakże już niecałe sto lat później, podczas soboru w Vienne (1311-1312) Kościół podjął środki przeciwko rzekomym ruchom heretyckim w kręgach beginek. Głównym zarzutem pod ich adresem był nacisk, jaki kładły na bezpośrednią relację wierzącego z Bogiem (nawet bez kapłana), co oczywiście budziło podejrzenia u władz kościelnych, ściągnęło oskarżenia o odwrócenie się od prawdziwej wiary i wywołało prześladowania. Kiedy w 1312 roku papież Klemens V nakazał rozwiązanie ruchu, w Niderlandach biskupi stanowczo wstawiali się za ich utrzymaniem, w efekcie czego beginaże otrzymały surowsze przepisy i większą kontrolę ze strony kapłanów, ale mogły nadal istnieć. Jest to główny powód, dlaczego choć ruch cieszył się ogromną popularnością w całej Europie, do dzisiejszych czasów beginaże zachowały się głównie tylko w Holandii i Belgii.
Beginaż, czyli rajski spokój
Podróżując po którymkolwiek z trzydziestu miejsc Flandrii, gdzie do tej pory wciąż zachowały się beginaże, łatwo dostrzec ich cechy wspólne i charakterystyczną architekturę według średniowiecznych planów zabudowy. W przestrzeni miejskiej mogą się jawić jako enklawy, poprzez fakt, że zawsze były ogrodzone murami, czasem nawet fosami, posiadały też bramy, które w czasach, gdy zamieszkiwały je beginki, pozostawały otwarte w ciągu dnia. Organizacja owych zespołów architektonicznych zawsze była podobna, co oznacza, że w centrum znajdował się budynek kościelny, często z izbą dla chorych (infirmeria), budynki klasztorne oraz oddzielne domy z dziedzińcem, a także budynki pomocnicze i tereny zielone, zorganizowane zgodnie z przestrzenną koncepcją miejskiego lub wiejskiego pochodzenia i zbudowane w stylach charakterystycznych dla flamandzkiego regionu kulturowego. Każdy jest na swój sposób niepowtarzalny i bezsprzecznie wart odwiedzenia.
Upływ czasu i dzieje historii nie były jednakowo łaskawe dla wszystkich beginaży i wiele z nich ucierpiało podczas wojen religijnych. Beginat w Herentals został całkowicie zburzony w 1578 roku z powodów militarnych, a dopiero później, w XVII wieku, został odbudowany w innym miejscu, wewnątrz murów miejskich. Z kolei w Brukseli francuscy rewolucjoniści zamknęli beginaże i skonfiskowali ich majątek, co doprowadziło praktycznie do ich upadku. Każde z tych miejsc to osobna, niezwykła historia, z czasami świetności, ale też upadku i zapomnienia. Historia, która toczyła się jeszcze do niedawna, bowiem ostatnia flamandzka beginka, Marcella Pattyn, zmarła 14 kwietnia 2013 roku, zamykając tym samym ponad osiemsetletnią tradycję świeckiego religijnego stowarzyszenia pobożnych kobiet.
W 1998 roku, w uznaniu dla niezwykłości świadectwa tradycji kulturowej beginek, trzynaście flamandzkich beginaży zostało uznanych przez UNESCO za światowe dziedzictwo: Brugge, Dendermonde, Diest, Gent (Ter Hoyen en Sint-Amandsberg), Hoogstraten, Kortrijk, Leuven, Lier, Mechelen, Sint-Truiden, Tongeren oraz Turnhout.
Każdy z nich jest niepowtarzalny, bezsprzecznie wart odwiedzenia i gwarantuje schronienie przed zgiełkiem dnia. W kilku z nich funkcjonują kawiarnie, dając możliwość, aby usiąść na chwilę, zatrzymać się w gonitwie i nacieszyć się enklawą spokoju w centrum miasta. W pozostałych zawsze znajdzie się ławka lub miejsce na koc, w cieniu wiekowych drzew. Mam pełną świadomość, że każde z tych wyjątkowych miejsc zasługuje na osobny, obszerny artykuł, co może w przyszłości uda się zrobić. Póki co, pozostaje mi mieć nadzieję, że udało mi się zainteresować wielu z Was na tyle, by na wakacyjnej mapie uwzględnić te unikatowe na skalę światową miejsca, które mamy na wyciągnięcie ręki.
Sylwia Lichocka