Czterdzieści lat temu największy pałac sprawiedliwości na świecie znalazł się za kratkami. Belgia otoczyła go rusztowaniami i dopiero w tym roku zaczęła uwalniać budynek. Długo zaniedbywany, brukselski Pałac Sprawiedliwości dziś znów chce marzyć o świetności, promieniować autorytetem wielkiej architektury i władzy sądowniczej. 

Przybywających do stolicy Europy Eurostarem witają fotografie brukselskich atrakcji: Atomium, Ratusza, Pałacu Królewskiego i Pałacu Sprawiedliwości – ma się rozumieć najeżonego metalem. Najnowsza historia pałacu to historia rusztowań, które zrosły się z nim dosłownie i w przenośni. Inna sprawa, że stoi on na historycznym Wzgórzu Szubienic, gdzie sprawiedliwość wymierzano w średniowieczu, a po francusku échafaud to szafot, natomiast échafaudages – rusztowania. 

W sierpniu 2023 r. rozpoczęły się prace nad przednią fasadą, do restauracji są żelazne belki nośne, do wymiany większość kamienia. W maju 2024 r., po 40 latach od ich montażu, pierwsze rusztowania zostały definitywnie usunięte. Spajające je pierścienie rozdano na pamiątkę 200 szczęśliwcom. 

Na dwusetne urodziny Belgii, w 2030 r., pałac ma wyglądać galowo od zewnątrz, ze wszystkich czterech stron. Łączny koszt remontu to 125 mln euro, nie wiadomo jeszcze ile wyniesie restauracja wnętrz – to projekt na kolejnych kilkanaście lat, aktualnie w fazie studium. 

Maciej Bochajczuk