Atmosfera bożonarodzeniowych jarmarków jest niepowtarzalna. Organizowane w dużych miastach i małych miasteczkach, nawiązują do tradycji przygotowania i świętowania Bożego Narodzenia. Z domkami św. Mikołaja, nastrojową muzyką, świątecznymi dekoracjami i grzanym winem wprowadzają odwiedzających w wyjątkowy nastrój.
Historia świątecznych jarmarków sięga końca XIII wieku. W 1294 roku, przed świętami Bożego Narodzenia, odbył się w Wiedniu pierwszy Christkindlmarkt. Na miejskim rynku pojawiły się stragany, aby mieszkańcy mogli się zaopatrzyć w żywność i zrobić zapasy potrzebne do przetrwania zimy.
W 1296 roku kupcy wiedeńscy otrzymali od Albrechta I Habsburga zezwolenie na utworzenie kilkudniowego grudniowego targu. Oprócz podstawowych produktów żywnościowych na rynku można się było zaopatrzyć w towary do przyrządzenia świątecznych i uroczystych dań, ozdoby wytworzone przez lokalnych rzemieślników, upominki i przedmioty religijne. Nie brakło też występów kuglarzy i lokalnych artystów. Christkindlmarkt w Wiedniu odbywa się do dziś i jest jednym z najstarszych jarmarków w Europie.
Pod koniec XIV wieku tradycja jarmarków świątecznych dotarła do Niemiec. W miejscowości Bautze (pol. Budziszyn) odbył się tak zwany Weihnachtsmarkt. Powstał prawdopodobnie z konieczności. Trwała mroźna zima, drogi stały się nieprzejezdne, a stajnie zapełnione były bydłem mięsnym. Brakowało żywności, której nijak nie można było przetransportować. Dlatego zorganizowano jednodniowy targ, gdzie okoliczni mieszkańcy mogli zaopatrzyć się w mięso i przetrwać srogą zimę.
W 1384 roku król Wenzel (Wacław) specjalnym dekretem przyznał miastu prawo do organizowania sobotniego targu mięsnego. Od dnia św. Michała – który przypada na 29 września – aż do Świąt Bożego Narodzenia każdy rzeźnik miał prawo do publicznego sprzedawania mięsa na targu. Królewski dekret obowiązywał tylko w Budziszynie, w żadnej innej miejscowości na Łużycach Górnych nie wolno było handlować mięsem na rynku.
W późniejszych latach mięsny rynek zamienił się w jarmark bożonarodzeniowy i nabierał kształtów, które znamy dzisiaj. Swoje wyroby oferowali rzeźnicy, piekarze, producenci serów, cukiernicy, lokalni rzemieślnicy, którzy wykonywali zabawki dla dzieci czy kosze z wikliny.
Jarmarki bożonarodzeniowe organizowali też księża. Chcieli w ten sposób przyciągnąć do kościoła większą liczbę ludzi. W rezultacie świąteczne rynki stały się bardziej popularne niż chodzenie do kościoła, co raczej nie było intencją duchownych.
Współcześnie
Z biegiem czasu tradycja bożonarodzeniowych jarmarków rozprzestrzeniła się na wiele innych europejskich krajów i stała się integralną częścią przedświątecznych zwyczajów, a same jarmarki przekształciły się w wielodniowe wydarzenia.
Dziś na świątecznych straganach możemy, tak jak przed wiekami, zakupić tradycyjne i lokalnie wytwarzane przedmioty, domowe wypieki, ozdoby, ręcznie robione zabawki i pamiątki, biżuterię, świece, wyroby ze szkła, bombki i różne inne ozdoby choinkowe.
A w blasku świątecznych iluminacji napić się grzanego wina i skosztować lokalnych smakołyków, dań na ciepło i deserów. Bardzo często jarmarki uatrakcyjniają występy, koncerty, jasełka i mobilne lunaparki, nawet jeśli mają one niewiele wspólnego z bożonarodzeniową atmosferą.
Jarmarki w Belgii
Belgia nie ma długiej tradycji jarmarków bożonarodzeniowych. Pierwszy rynek świąteczny odbył się prawdopodobnie w Liège w 1987 roku. Chociaż niektóre źródła podają, że tradycja jarmarków w Belgii rozpoczęła się o wiele wcześniej w Eupen na obszarze niemieckojęzycznym przy granicy z Niemcami.
Podobnie jak w innych krajach jarmarki bożonarodzeniowe w Belgii prawie zawsze odbywają się na głównych placach w centrum miast i miasteczek, na najstarszym miejskim placu czy przy kościele. Często z tymczasowymi lodowiskami, wesołym miasteczkiem, diabelskim młynem czy żywą szopką. A nawet z festiwalem lodowych rzeźb. Niektóre jarmarki, jak na przykład w Antwerpii zaczynają się od uroczystego otwarcia przez włodarzy miasta.
Największy jarmark bożonarodzeniowy w Belgii odbywa się w Brukseli. Na jego terenie znajduje się 240 domków, w których znajdziemy m.in.: wyjątkowe prezenty i piękne świąteczne dekoracje. Można spróbować lokalnych specjałów z belgijską czekoladą na czele, grzanego wina i posłuchać pięknie śpiewających chórów.
Pełen uroku i magicznej atmosfery jest jarmark w Brugii, przez niektórych uważany za jeden z najpiękniejszych jarmarków świątecznych w Europie. Z kolei Antwerpia zaprasza na jeden z największych rynków w Belgii z mnóstwem atrakcji. Mieszkańców i turystów przyciągają zimowe wioski w Hasselt czy Leuven. Jarmark w Liège uważany jest za największy w Walonii i najstarszy w Belgii.
Kilka lat temu jarmark w Gent znalazł się na liście dziesięciu najpiękniejszych rynków bożonarodzeniowych w Europie według magazynu „Forbes”, który twierdzi, że „jarmark w Gent nie jest może szczególnie sławny w Europie, ale zdecydowanie warty odwiedzenia”.
Najmniejszy, a zarazem jeden z najbardziej klimatycznych jarmarków odbywa się w Durbuy. To najmniejsze miasteczko w Belgii, a jednocześnie jedna z najstarszych i najpiękniej zachowanych miejscowości w Ardenach. W grudniu Durbuy zamienia się w prawdziwą zimową krainę z klimatycznym jarmarkiem bożonarodzeniowym i tysiącami świec. Prawdziwa bajka.
Ciekawostka: Kilka lat temu niektórzy organizatorzy bożonarodzeniowych jarmarków, myśląc o różnych narodowościach i wyznawcach różnych religii, postanowili zmienić nazwę jarmarków. Stąd w niektórych miejscowościach jarmarki bożonarodzeniowe, zmieniły się w „zimowe rynki”. Nazwa jest neutralna i nie narzuca mieszkańcom Belgii, ani przybywającym w tym czasie do tego kraju zagranicznym turystom, chrześcijańskiego światopoglądu.
W Belgii jarmarki świąteczne przyciągają tłumy mieszkańców i turystów. Można na nich kupić przepiękne ozdoby choinkowe, świąteczne stroiki, bombki i inne artykuły dekoracyjne, swojskie wyroby i wiele wyjątkowych upominków. Przytulne zimowe wioski ze świątecznymi dekoracjami, belgijska czekolada, belgijskie piwo i speculaas. Koncerty, przedstawienia, prezentacje szopek bożonarodzeniowych i klimatyczna muzyka. Magia świąt. Czego chcieć więcej?
Agnieszka Buniowska