Praca nie moich marzeń

with Brak komentarzy
Czas czytania: 2 minut

Bogate społeczeństwa mają to do siebie, że ich obywatele pewnych prac nie chcą wykonywać. Twierdzą, że to nie jest praca dla nich.

Bo za ciężka, za mało płatna, za mało prestiżowa, za dużo czasu trzeba jej poświęcić. Lepiej pobierać zasiłek.

 

W Polsce niektórzy zachowują się jak bogatsi sąsiedzi na zachodzie Europy. Byle jakiej pracy po prostu nie biorą. Unikają jej, bo ich zdaniem jest zbyt ciężka, źle opłacana i poniżej ich aspiracji. Chodzi tu przede wszystkim o opiekę nad osobami starszymi i przewlekle chorymi, opiekę nad dziećmi, sprzątanie, zmywanie w restauracjach i barach, sezonową pracę rolniczą, a także niektóre segmenty tak zwanej budowlanki. Polacy uważają, że do wykonywania takich prac są inne narodowości. Te „nie unijne”.

Przybysze z Nepalu, Wietnamu czy Ukrainy zarabiają w Polsce wielokrotność średnich pensji, jakie zarobiliby w swoim kraju. Polscy pracodawcy już dawno stwierdzili, że robotnik budowlany ze Wschodu będzie pracował za mniejsze pieniądze, a pracę wykona lepiej niż Polak.

Praca jest, pracowników brak

Specjaliści, badający rynek pracy, twierdzą, że wytworzyła się swoista przepaść. Nasze społeczeństwo jest coraz lepiej wykształcone i ma coraz większe zawodowe ambicje. Jednak cały czas jest duże zapotrzebowanie na niewykwalifikowanych pracowników do wykonywania prostej pracy fizycznej, niewymagającej specjalnego przygotowania zawodowego, ukończenia szkoły czy kursów specjalistycznych.

Rośnie ilość prac, których Polacy nie chcą wykonywać. Zamykane są szkoły zawodowe, kształcące na przykład tokarzy, monterów czy spawaczy. Młodzi ludzie uważają, że pracując w takich zawodach nie zarobią satysfakcjonujących ich pieniędzy i zrujnują sobie zdrowie. Dlatego co roku jest coraz mniej kandydatów do tego typu szkół i na praktyki zawodowe.

Mało kto chce pracować jako sprzątaczka, szwaczka czy robotnik w Zakładach Oczyszczania Miasta. Problem mają sadownicy, którzy potrzebują sezonowych zbieraczy truskawek, jabłek, gruszek czy warzyw. Już dawno pogodzili się z faktem, że wśród Polaków nie znajdą się chętni do tego typu pracy.

Dlatego pracodawcy zatrudniają obcokrajowców. W niektórych dziedzinach stawki ich wynagrodzeń zbliżone są do tego, co otrzymywaliby Polacy. Ale jak twierdzą właściciele firm, przyjmujących do pracy przybyszów z innych krajów, sięgają po pracowników z zagranicy nie z powodów niższych kosztów, lecz dlatego, że brakuje polskich kandydatów.

Jest także obszar, w którym pracownicy z innych krajów pracują za bardzo niskie stawki. Za wykonywanie najprostszych prac, gdzie nie trzeba być fachowcem, wynagrodzenia są niekiedy minimalne, ale i tak przybyszom z niektórych regionów świata bardzo się to opłaca. Za tydzień pracy w Polsce otrzymują wynagrodzenie, za które ich rodzina w kraju może żyć nawet przez miesiąc.

Niedobre prawo

Brakuje odpowiednich regulacji dotyczących praw imigrantów. Polscy przedsiębiorcy już od dawna apelują, aby stworzyć bardziej dogodne warunki dla obcokrajowców, którzy chcą u nas pracować.

Polskie społeczeństwo się starzeje, dzieci rodzi się coraz mniej i, jak twierdzą specjaliści, za kilka lat będzie brakowało wielu rąk do pracy. Jeżeli nie uregulujemy prawnie tych kwestii, istnieje realne zagrożenie, że za kilka, kilkanaście lat nikt nie będzie zabierał śmieci z ulicy i wywoził na wysypiska.

Osoby starsze i schorowane nie będą miały zapewnionej należytej opieki.

Odnośmy się z większym szacunkiem do tych, którzy wykonują prace, o których przeciętny Polak nie chce nawet teraz słyszeć. Przecież ktoś je musi wykonywać.

Hanna Korcz

Facebook