Chociaż każdy skrawek Flandrii może się jawić jako raj dla miłośników jazdy na dwóch kółkach, to Limburgia wyraźnie wysuwa się na pierwszy plan.

Czy to tylko zbieg okoliczności, że właśnie tu rowerzyści mogą doświadczyć jazdy w koronach drzew, przez wodę lub wrzosowiska, mostem pontonowym między wzgórzami poodkrywkowymi a niedługo także pod ziemią? I czy to możliwe, że Holandia, powszechnie uważana za mekkę rowerzystów, skopiowała rozwiązania wprowadzone w Limburgii przez belgijskiego miłośnika przyrody, będącego z zawodu inżynierem górnictwa?

W drugiej połowie lat 80.  Limburgia znalazła się w trudnej sytuacji, region dotknęło bezrobocie i potrzeba transformacji gospodarczej, bowiem jeden z filarów jej gospodarki – kopalnie – musiały zostać zamknięte z powodu spadku opłacalności wydobycia oraz konkurencji z importowanym węglem. Hugo Bollen, inżynier górnictwa, który stracił pracę w związku z tymi zamknięciami postanowił wraz z żoną opracować plan, w jaki sposób zielone płuca Flandrii mogą stać się atrakcyjne dla turystów. 

I choć początkowo władze traktowały jego pomysły jako sympatyczne i teoretycznie przydatne, to ciągle odmawiały przyznania środków na ich realizację. Jak mówił sam Bollen w wywiadzie dla HLN.be: “W latach osiemdziesiątych ludzie prawie nie zdawali sobie sprawy z istnienia natury”, zaś jego marzeniem było stworzenie pięknej sieci tras rowerowych biegnących przez przyrodę i w ten sposób umieszczenie Limburgii na mapie turystycznej. Choć z dzisiejszej perspektywy – mnogości aplikacji z trasami rowerowymi, mapami dostępnymi w każdej informacji turystycznej czy chociażby bardzo dobrymi oznaczeniami rowerowych punktów – trudno nam uwierzyć, że sieć tras rowerowych ze słynnymi niebieskimi obrazkami i białymi numerami (były niebieskie, ponieważ rząd flamandzki nie wydał zgody na umieszczenie zielonych znaków) istnieje dopiero od 30 lat! Co było wcześniej? Jeżdżenie z papierową mapą i rozkładanie jej na każdym rozwidleniu ścieżki, kierowanie się kompasem lub położeniem słońca. Brzmi jak opowieść z czasów naszych pradziadków, prawda?

W 1986 roku Thyl Gheyselinck, którego dziś pamiętamy jako twarz zamknięcia kopalń w Limburgii, został mianowany dyrektorem kryzysowym NV Kempische Kolenmijnen i otrzymał pulę 2,5 miliarda euro by za jednym zamachem długofalowo wyciągnąć Limburgię z marazmu gospodarczego. Jako jeden z nielicznych uwierzył w pomysł Bollena i dał mu dwa lata, aby przygotować region do turystyki dzięki rozległej sieci dla spacerowiczów i rowerzystów. Dzięki nawiązaniu współpracy między gminami, stowarzyszeniami przyrodniczymi i prowincją, udało uzyskać się wspólne stanowisko i sprawić, by ta historia stała się realna.

W 1995 roku uruchomiona została sieć tras rowerowych dla Regionalnego Krajobrazu Kempen i Maasland (północno-wschodnia Limburgia) o planowanej długości 350 kilometrów, która składała się w dużej mierze z istniejących ścieżek rowerowych, ścieżek holowniczych wzdłuż Zuidwillemsvaart oraz tras rowerowych na starych torach kolejowych, uzupełnionych o około pięćdziesiąt kilometrów nowych odcinków łączących. Z pomocą Urzędu Turystyki Limburgii sieć tras rowerowych została następnie rozszerzona na cały kraj, by w 2007 r. liczyć już prawie 2 tys. oznakowanych tras rowerowych (dokładnie 1860 km), z czego aż około 700 km było wolnych od ruchu samochodowego. Bowiem dla Bollena kluczowe było stworzenie raju rowerowego ze ścieżkami, po których przez długi czas jedzie się na rowerze przez lasy, wrzosowiska lub wzdłuż Mozy i niemal wtapia się w naturę. Realizacja pomysłu doprowadziła do tego, że miliony turystów odkryły Limburgię, a sąsiednie kraje (Holandia w 1999 r.) również przyjęły koncepcję budowy jednej dużej sieci z solidnie wytyczonymi trasami.

27 maja 2025 w uznaniu wkładu Bollena w rozwój regionu Uniwersytet w Hasselt wręczy mu doktorat honoris causa. Jak powiedział rektor Bernard Vanheusden – “Tym doktoratem honoris causa honorujemy Hugona Bollena za jego wizję, która nie tylko dała regionowi Limburgii impuls gospodarczy, ale także stworzyła wyjątkową więź między ludźmi a naturą”.

I jeżeli spojrzymy na całą prowincję właśnie z perspektywy rowerzystów, to nie da się temu zaprzeczyć – to prawdziwy raj dla miłośników przyrody i dwóch kółek. Na przestrzeni kilku ostatnich lat powstały cztery atrakcje, które ściągają turystów nie tylko z całej Belgii, ale też z innych krajów.

W 2016 w Bokrijk, niedaleko Genk, otwarto Fietsen door het water (jazda rowerem przez wodę) – wyjątkową ścieżkę rowerową prowadzącą przez środek zbiornika wodnego. Atrakcja znajduje się na terenie Domein de Wijers, nazywanej nie bez powodu krainą 1000 stawów. Niepowtarzalność tego miejsca polega na tym, że z jednego krańca jeziora na drugi została poprowadzona ścieżka o długości ponad 200 metrów, zaś znajdując się na samym środku jej długości, woda po obydwu stronach znajduje się na poziomie oczu człowieka. 

Dodatkową atrakcją są dwa tarasy widokowe (umieszczone po przeciwnych stronach), z których można obserwować jak odwiedzający ścieżkę stopniowo znikają zasłonięci taflą jeziora by wyłonić się na jej drugim krańcu. Niezapomniany widok! Nieopodal znajduje się także Natuurdomein Kiewit oraz słynny skansen Bokrijk, więc bez problemu można zaplanować sobie całodzienną wycieczkę.

3 lata później, czyli w 2019, oddano do użytku kolejną niespotykaną ścieżkę, czyli Fietsen door de Bomen (jazda rowerem w koronach drzew). Ten nietypowy most rowerowy ma łącznie 700 metrów długości i znajduje się na terenie drugiego flamandzkiego Parku Narodowego, czyli Bosland, w gminie Hechtel-Eksel. To wyjątkowe doświadczenie, podczas którego mamy możliwość znaleźć się między koronami drzew na wysokości maksymalnie dziesięciu metrów, jest przeznaczone nie tylko dla rowerzystów, ale też dla pieszych. Dzięki przemieszczaniu się po wznoszącym się okręgu można doświadczyć przyrody w zupełnie inny sposób i mieć możliwość stać się niejako jednością z lasem. Zaś nieopodal znajduje się ciekawostka historyczna – żelazny słup geodezyjny z 1852 roku mający ogromne znaczenie podczas wytyczania belgijskiej granicy po uzyskaniu niepodległości.

Kolejną rowerową gratką jest Fietsen door de Heide (jazda rowerem przez wrzosowiska) czyli czterokilometrowa trasa rowerowa, która prowadzi przez pierwszy Narodowy Park Flandrii, czyli Hoge Kempen. Szlak wiedzie przez Mechelse Heide, które o powierzchni 700 hektarów jest jednym z największych wrzosowisk we Flandrii, a jesienią oczarowuje swoim fioletowym pięknem. Największą atrakcją na tej trasie jest bez wątpienia prawie 300-metrowy drewniany most panoramiczny, który jest znakiem rozpoznawczym w krajobrazie. Został otwarty w lipcu 2021 roku, a w ciągu tygodnia po otwarciu na tej ścieżce naliczono 15 000 rowerzystów. Przez wzgląd na znajdowanie się w dużej odległości od bram parku i parkingów, atrakcja jest trudno dostępna dla pieszych.

Liczby jasno pokazują jak dużą popularnością cieszą się takie atrakcje. Bowiem we wrześniu 2024 roku otwarto Fietsen tussen de Mijnterrils (jazda rowerem między wzgórzami pokopalnianymi) i już w pierwszym tygodniu po otwarciu na pływającą ścieżkę na wodzie w kształcie litery S przybyło 26 000 turystów. Jest to most pontonowy o długości 380 metrów biegnący przez jezioro wydobywcze żwiru w rejonie Terhills i łączy 2 wzgórza, będące hałdami żużla z dawnej kopalni Eisden. Przez wzgląd na ukształtowanie terenu i okoliczną florę, wyjątkowo zjawiskowo prezentuje się o zachodzie słońca. Zaś co ciekawe, kształt litery S jest inspirowany złotym podziałem jako zastosowaniem spirali Fibonacciego.

Ale to nie koniec atrakcji! Bowiem w fazie projektowania i uzyskiwania pozwoleń jest kolejny projekt o nazwie Fietsen onder de Grond (jazda rowerem pod ziemią). Latem tego roku rowerzyści powinni mieć możliwość pedałować przez kamieniołomy w Margelland wzdłuż Kanału Alberta w Riemst. Realizacja nowego doświadczenia rowerowego pozwoli zanurzyć się na wyciągnięcie ręki w marglu limburskim, typowej skale w południowo-wschodniej części Limburgii. Będzie to eksperymentalny tor, do 30 metrów pod ziemią, z architektonicznymi atrakcjami przy wejściu i wyjściu. Podziemna ścieżka rowerowa będzie przebiegać przez około 350 metrów w kamieniołomach, a jej druga połowa biegnie w ciemności i oferuje rowerzystom prawdziwe poczucie “podziemia” przy minimalnym oświetleniu. Co ważne, projektanci zapowiedzieli uwzględnienie istniejącej populacji nietoperzy i ograniczenie do minimum ingerencji w istniejący system korytarzy.

Majowa pogoda i dłuższe wieczory z pewnością sprzyjają rowerowym eskapadom, może więc to idealna okazja do wycieczki przez zielone płuca Flandrii. Korzystajmy z dobrodziejstw i atrakcji przygotowanych przez organizatorów oraz kolekcjonujmy niezapomniane doświadczenie.

Sylwia Lichocka