Belgia, określana krajem katolickim, coraz bardziej się laicyzuje. Boże Narodzenie postrzegane jest raczej jako spotkanie rodzinne bez kontekstu religijnego. 

W Belgii nie ma dwóch dni świątecznych. Wolny od pracy jest tylko 25 grudnia, 26 grudnia jest już normalnym dniem pracy. 

W wielu rodzinach od tradycyjnej wigilijnej kolacji aważniejszy jest rodzinny obiad w pierwszy dzień świąt. Belgijska pani domu nie „urabia się w kuchni po łokcie”, a coraz popularniejszym zjawiskiem jest rezerwowanie sobie na święta urlopu i wyjazd za granicę. Najczęściej do krajów, w których w grudniu jest ciepło. W ramach późnego świątecznego śniadania Belgowie często wybierają się do restauracji. 

W Belgii nie ma takiej tradycji świąt jak w Polsce. Nie ma tradycji dwunastu wigilijnych potraw i dzielenia się opłatkiem, sianka pod obrusem i dodatkowego nakrycia „dla wędrowca”. Ale jest pewna tradycja, którą mieszkańcy tego kraju z lubością kultywują. Jest nią dawanie prezentów. Bez prezentów świąt nie ma. 

Święta mają charakter bardziej rodzinny niż religijny. Są okazją do rodzinnych spotkań, na które nie ma czasu na co dzień. Wigilijna kolacja nie jest postna. Jada się indyka, dziczyznę, pasztet z gęsich wątróbek, ostrygi i czasem homara. Na stole pojawia się bouguettes – danie podobne do kutii (bez maku i pszenicy) z kaszą pęczak. 

Po kolacji składa się życzenia oraz wręcza prezenty wcześniej ułożone pod choinką. Później przychodzi pora na tradycyjny bożonarodzeniowy deser w kształcie polana drewna (Kerststronk, Bûche de Noël). Bez tego przysmaku Belgowie nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia. Coraz częściej to świąteczne ciasto zastępują lody, którym producenci nadają taki sam kształt i nazwę. 

Belgia słynie też z wyśmienitej czekolady, której nie może zabraknąć. Jest i rolada, choć coraz częściej przygotowuje się ją w formie deseru lodowego. 

Najczęściej serwowanym mięsem na świątecznym stole jest faszerowany pieczony indyk podawany z krokietami ziemniaczanymi, sosem żurawinowym lub pieczarkowym. Jada się też dziczyznę, pieczeń z jelenia z sosem z dodatkiem czerwonego wina lub gulasz z dzika, najczęściej z krokietami. 

Mięsa, takie jak wołowina i wieprzowina, również często goszczą na stole, np. polędwiczki, które są delikatne i soczyste czy rolady i pieczone szynki. Nie może także zabraknąć pasztetu, wcześniej marynowanego w winie, ziołach i przyprawach. 

Z ryb najpopularniejszy jest łosoś lub dorsz pieczony, serwowany z puree ziemniaczanym, często przygotowanym ze szpinakiem czy brokułem, z białym sosem na bazie białego wina. 

Belgowie uwielbiają ziemniaki i na świątecznym stole nie może zabraknąć dania na bazie tego warzywa. Mowa o krokietach z chrupiącą panierką na zewnątrz i z puree ziemniaczanym w środku. 

W niektórych rejonach Flandrii i Walonii (głównie w Ardenach) jako danie główne podaje się zwykle dziczyznę – filet z zająca, sarny lub z dzika z pieczonymi owocami – jabłkami, gruszkami lub morelami. Podaje się też owoce morza – pieczone homary i świeże ostrygi. 

Co mieszkańcy Belgii piją w czasie świąt? Szampana, wina musujące, grzane wino i aromatyczne świąteczne piwa. Często na rodzinne spotkania przygotowuje się również podawany na gorąco poncz. 

Boże Narodzenie w Belgii to czas celebrowania rodziny, przyjaźni i wspólnoty, podkreślany poprzez jedzenie, prezenty i wspólnie spędzony czas. 

Agnieszka Wojtysiak