„Walończycy żyją ponad stan”

with Brak komentarzy
Czas czytania: 5 minut

Gazeta Het Laatste Nieuws maluje ponury obraz przyszłości Walonii w przypadku rozpadu Belgii. Według wszystkich parametrów ekonomicznych Flandria osiąga znacznie lepsze wyniki niż południe kraju. W Walonii jest mniejszy dobrobyt, a jej mieszkańcy są bardziej niż Flamandowie zależni od świadczeń socjalnych.

Nie tylko gazeta Het Laatste Nieuws omawia powyższy problem. Raporty i analizy, dotyczące gospodarczej sytuacji Walonii i jej uzależnienia finansowego od Flandrii, można znaleźć w wielu niderlandzkojezycznych gazetach i na portalach internetowych.

Podziały w Belgii widać niemalże w każdym obszarze życia. Flamandowie narzekają na „utrzymywanie” Walonów, zachowując się tak, jakby dotyczyło to innego państwa. Kryzys polityczny jest już normą, a partie pochodzące z obu części kraju rzadko dochodzą do jakiegokolwiek porozumienia.

Od prawie roku Belgia jest bez rządu federalnego. Obecne negocjacje koalicyjne są jednymi z najtrudniejszych w historii. Ostatnie wybory pokazały, że Belgia jest podzielona bardziej niż kiedykolwiek. Ciężko jest zbudować coś wspólnie, gdy poziom dobrobytu i oczekiwań jest tak drastycznie różny.

Przeszłość

Pomiędzy Flandrią a Walonią od lat istniała duża gospodarcza przepaść. Raz górą było południe kraju, raz północ. Druga połowa XIX wieku to wyjątkowo ciężki okres dla Flandrii, która przegrała gospodarczy wyścig z Walonią i na wiele lat uległa ekonomicznej zapaści stając się biednym, zacofanym regionem rolniczym.

W tym samym czasie Walonia przeżywała boom gospodarczy. Kwitło górnictwo, nastąpił gwałtowny wzrost produkcji, między innymi stali, szkła i maszyn. Południe przekształciło się w jeden z najważniejszych ośrodków europejskiego przemysłu. Okres prosperity trwał aż do wybuchu I Wojny Światowej.

Lata 50. ubiegłego wieku przyniosły gospodarczą zmianę. Flandria zaczęła się bogacić i wyprzedziła bogatszą dotąd Walonię w wartości PKB per capita. Oprócz czynników ekonomicznych i gospodarczych miało w tym swój udział zubożenie Walonii, która w czasie dwóch wojen światowych często stawała się celem wrogich wojsk ze względu na przemysłową wartość strategiczną tego terenu.

Ponadto w połowie ubiegłego wieku rozpoczęto masowe zamykanie walońskich kopalń. Napływ taniej ropy dodatkowo zmniejszył popyt na węgiel, do tego doszły niebotycznie wysokie pensje w górnictwie oraz utrata konkurencyjności. To wszystko spowodowało, że Walonia stawała się coraz biedniejszym regionem.

W tym samym czasie Flandria się bogaciła – głównie dzięki wysokiej konkurencyjności, niższych pensji, postępującego uprzemysłowienia, importu do kraju drogą morską rud kobaltu i miedzi z belgijskiej kolonii w Kongo. Zyskały na tym flamandzkie porty, głównie ten w Antwerpii. Flandria z szerokim dostępem do morza i tanią siłą roboczą okazała się atrakcyjnym miejscem dla zagranicznych inwestorów. Od tego czasu jej gospodarcza przewaga nad Walonią stale się powiększa.

Postępujące rozwarstwienie w gospodarce doprowadziło do wzrostu napięć. Mieszkańcy Flandrii nie chcieli i nie chcą dotować biedniejszych krewnych, natomiast Walonowie czuli się i czują opuszczeni i zdradzeni przez belgijski rząd, który według nich nie potrafił zaradzić postępującej degradacji stopy życia francuskojęzycznych obywateli.

Walonia, przez stulecia dominująca w Belgii i na każdym kroku pogardzająca biedną rolniczą Flandrią, od pół wieku przeżywa kłopoty.

Teraźniejszość

Przez długie lata Walonowie dominowali niemal na każdym polu. Elity intelektualne mówiły po francusku, nawet rodzina królewska nie zadawała sobie trudu, by nauczyć się niderlandzkiego. Nawet teraz, kiedy Flamandowie są bogatsi i mają władzę polityczną, Walonowie negują obowiązek uczenia się w szkole „szczekającego” języka niderlandzkiego. Uważają, że bardziej przydatna jest znajomość angielskiego czy rosyjskiego.

Obecnie Flandria się rozwija i jest jednym z najbogatszych regionów w Europie, natomiast Walonia marnieje. Mieszkańcy Flandrii nie chcą utrzymywać „leniwych” krewniaków, a Walonowie czują się zapomniani przez władze i okradani z profitów przez północnego sąsiada. Dzieli ich przepaść, której konsekwencją jest ogromna popularność we Flandrii dążących do niepodległości nacjonalistycznych partii politycznych. Mowa tu o N-VA i Vlaams Belang.

Jeszcze w roku 1960 Walonia wytwarzała 33 proc. belgijskiego PKB i miała dochód na mieszkańca wyższy od Flandrii. Począwszy od 2007 roku stopa bezrobocia Walonii jest ponad dwukrotnie większa, niż we Flandrii. Dziś wytwarza 23 proc. PKB, a dochód na mieszkańca ma o niemal 30 proc. niższy. W 2018 roku bezrobocie we Flandrii wynosiło 3.4%, natomiast w Walonii nie spadło poniżej 8.5%.

Jedną z przyczyn tej dużej różnicy jest otwartość flamandzkiej gospodarki. Eksport Flandrii wynosi około 250 miliardów euro rocznie, podczas gdy w Walonii liczba ta wynosi tylko 54 miliardy (dane z 2017 r.). Zaledwie co piąta walońska firma eksportuje swoje towary.

Kolejnym czynnikiem jest stopa zatrudnienia. Flandria niezmiennie osiąga wyniki powyżej średniej europejskiej. Odsetek osób pracujących w Walonii w wieku od 20 do 64 lat wynosi mniej niż 60%, podczas gdy średnia w Europie wynosi około 73%. Rząd flamandzki ogłosił niedawno, że chce w tej kadencji zwiększyć odsetek osób pracujących do 80%. Produkt krajowy brutto wyniósł dla Flandrii około 269 miliardów euro w 2018 r. Przy PKB wynoszącym 105 miliardów euro Walonia nie osiągnęła nawet połowy tej kwoty.

W ciągu ostatnich 25 lat flamandzka gospodarka prawie zawsze rosła szybciej niż walońska. Różnica między północą a południem jest coraz większa. Powody, dla których Walonia może nadal żyć na wyrost i ponad swoje możliwości, to roczne transfery miliardów euro i praca transgraniczna (Francja, Luksemburg).

Te miliardy, przesyłane każdego roku z Flandrii do Walonii, to chyba najbardziej obciążającawewnętrzne stosunki pomiędzy tymi dwoma regionami kwestia. Z jednej strony taka pomoc w ramach jednego państwa wydaje się czymś oczywistym i naturalnym. Jednak wielu Flamandów krytykuje te transfery i nie chce wspierać Walonów. Na ich korzyść przemawiają kolejne skandale korupcyjne oraz duże marnotrawstwo publicznych pieniędzy w Walonii. Szacuje się, że każdego roku z północy na południe płynie około 6 do 10 miliardów euro, co w przeliczeniu na każdego flamandzkiego podatnika daje średnio prawie tysiąc euro. Z tego Walończyk otrzymuje rocznie srednio1447 euro.

Podczas gdy w Walonii pracownicy czekają na pracodawców, we Flandrii pracodawcy czekają na pracowników. Wśród 2 350 000 pracowników, którzy pracowali we Flandrii w 2018 r., zaledwie 2% z nich dojeżdżało do pracy z Walonii. Od lat do pracy we Flandrii Zachodniej, dojeżdża dwa razy więcej osób z Francji niż z Walonii.

Walończycy wolą być bezrobotni w Walonii, niż pracować we Flandrii. Takie same pieniądze przypadają bezrobotnemu w Walonii i bezrobotnemu we Flandrii. Jednak mieszkanie w Walonii jest średnio o 25 procent tańsze niż we Flandrii.

Flamandzki popyt i walońska podaż siły roboczej nie zaspokajają się nawzajem, co szkodzi belgijskiemu produktowi krajowemu brutto. Flamandzcy pracodawcy każdego dnia ponoszą wysokie koszty między innymi po to, aby kolejny transfer finansowy zasilił Walonię.

Pieniądze, które rząd federalny corocznie przekazuje z „pracowitej i brzydkiej Flandrii” do „uroczej Walonii” powodują obciążenia dla mieszkańców północnej części kraju. Dotyczą one na przykład kosztów opieki socjalnej, które zamiast zostawać dla Flamandów, zasilają kasę walońską. – Stworzenie dobrobytu jest ważne, trzeba zapewnić dobre zabezpieczenia społeczne kolejnym pokoleniom – mówią Flamandowie, ale nie naszym kosztem. Powinna nastąpić prawdziwa regionalizacja polityki rynku pracy, sprawiedliwy podatek od pracy i ubezpieczeń społecznych – dodają.

Jest tylko jedno ale – wymaga to zgody walońskich polityków, którzy od lat protestują przeciw planom flamandzkiej większości, która domaga się, aby większa część płaconych przez nich podatków zostawała we flamandzkim regionie i nie płynęła – jak dotąd – do państwowej kasy, skąd finansuje się uboższy region waloński.

– To dzięki nam Walonowie żyją ponad stan – mówią Flamandowie. I dodają, że gdyby hipotetycznie nastąpił w Belgii rozłam i oba regiony stałyby się odrębnymi bytami, Walonia sobie nie poradzi.

Mimo że to Flandria od lat jest gospodarczym tygrysem Belgii, nie przeszkadza to Walonom uważać się za lepszych od Flamandów. Poczucie wyższości francuskojęzycznych Belgów jest dla Flamandów denerwujące i bardzo niesprawiedliwe, bo to Walonia – od lat, bez żadnych skrupułów – korzysta z pieniędzy wypracowanych we Flandrii i rozdzielanych w budżecie federalnym.

Hasła podziału państwa i odcięcia się od walońskiego worka bez dna w wydaniu flamandzkich polityków są na porządku dziennym i padają na bardzo podatny grunt. Jednak postulowaną przez nacjonalistów flamandzkich całkowitą niepodległość Flandrii trudno sobie wyobrazić. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem wydaje się w dalekiej przyszłości przekształcenie Belgii w konfederację ze wspólną polityką zagraniczną, osobnym wymiarem sprawiedliwości, finansami i podatkami, sprawami wewnętrznymi. Być może i z królem.

Jedno jest pewne. Jak to mówi Bart de Wever – przewodniczący N-VA i burmistrz Antwerpii: „Flandria to ogromny doskonale prosperujący supermarket, a Walonia to mały, nieprzynoszący zysków sklepik.

Anna Janicka

Źródła: sceptr.ne, hln.be, klubjagiellonski.pl

Facebook