Migracja nie jest zjawiskiem tylko naszych czasów. W całej historii człowieka na całym świecie ludzie dokądś przybywali, albo skądś odchodzili aby zbudować nowe życie. Dziś też ludzie migrują, z różnych powodów. Mężczyźni lub kobiety, młodzi lub starzy, samotni lub w związkach, słabo lub dobrze wykształceni. Przynoszą ze sobą na nowe miejsca różne doświadczenia, historię, języki, kultury i religie.
Każde społeczeństwo składa się z grup ludzi różniących się od siebie społecznie, kulturowo lub ekonomicznie. Różnorodność nie jest zatem związana wyłącznie z migracją. Ale migracja z pewnością przyczynia się do coraz bardziej zróżnicowanego społeczeństwa. Stawia społeczeństwa przed wieloma wyzwaniami, wzmacniając istniejące różnice lub wprowadzając nowe. Uczenie się radzenia sobie z tymi różnicami jest procesem integracji.
Różnice społeczne często prowadzą do nierówności społecznych. Problemy między różnymi grupami społecznymi są zawsze wyzwaniem. W dużych miastach różnice społeczne, gospodarcze, kulturowe i etniczne są ze sobą bardzo powiązane, a nierówności społeczne się wzmacniają.
„Samenleving in diversiteit”
Po raz pierwszy i na tak dużą skalę została przeprowadzona ankieta, której celem było przedstawienie obrazu wielobarwnego obywatela Flandrii i Brukseli. Około 4500 osób – pochodzenia obcego, z zagranicznymi i belgijskimi korzeniami – zapytano o ich pozycję w społeczeństwie. W badaniu przyjęto, że osoby pochodzenia obcego to zarówno ludzie o innej narodowości niż belgijska (ale legalnie zamieszkujące w tym kraju), jak i osoby o podwójnym obywatelstwie oraz te, których ojciec lub matka mają obce obywatelstwo.
Przeprowadzono wywiady z Flamandami (85 procent) i mieszkańcami Brukseli (15 procent), w wieku od 15 do 85 lat, zarówno w trybie online, jak i osobiście.
Przeprowadzenie badania zleciła flamandzka minister ds. Integracji Liesbeth Homans (N-VA). Po opublikowaniu wyników okazało się, że są powody do niepokoju, zwłaszcza w kontekście Flamandów pochodzenia tureckiego, którzy większą wagę przywiązują do praw religijnych, na dalszy plan spychając prawa obowiązujące w Belgii. Nieliczna część społeczności marokańskiej generuje przemoc ekstremistyczną. Ale są i pozytywne wieści: ludzie obcego pochodzenia są otwarci na większy kontakt z rodowitymi Belgami i czują się w tym kraju coraz lepiej.
Mieszkańców Flandrii, uczestników badania „Samenleving in diversiteit”, pytano o ich preferencje dotyczące takich kwestii jak praca, religia i edukacja. Uczestnikami badania byli Belgowie, Turcy, Marokańczycy, Polacy, Rumuni i Kongijczycy. Ich pochodzenie nie było wybierane przypadkowo. Chodziło o konkretne grupy, narodowości z największą liczbą mieszkańców we Flandrii oraz tych grup, które mają najmniejszy kontakt z rodowitymi Belgami – powiedziała minister Homans.
Rasizm, język i wiara
Jak wygląda wielobarwna Flandria w kontekście powyższych badań?
Otóż 38 procent Polaków mieszkających we Flandrii nie chce muzułmanów jako sąsiadów (konkretnie Marokańczyków). Prawie 40 procent Turków we Flandrii twierdzi, że religia powinna zawsze dominować w belgijskim prawie i że wiara poprzedza obowiązujące w tym kraju przepisy. Co ciekawe, tak samo uważa 8 procent Polaków i 9 procent Rumunów.
Grupą, która najmniej aktywnie szuka pracy, są rodowici Belgowie (Flamandowie). 90 procent marokańskich dzieci mówi po niderlandzku i jest to najwyższy wskaźnik pośród wszystkich grup narodowościowych. 75 procent Rumunów chce większego kontaktu z rodowitymi Belgami, a obywatele pochodzenia rumuńskiego zazwyczaj mieszkają w wynajętym domu. 41 procent ludzi pochodzących z Konga doświadczyło tego, że właściciel, ze względu na pochodzenie i kolor skóry, nie chciał im wynająć mieszkania.
Kongijczycy we Flandrii wydają się robić wszystko, aby się zintegrować, ale nie są zbyt często nagradzani za swoje wysiłki. Na przykład 48 procent mieszkańców Flandrii, pochodzących z Konga, rozmawia po niderlandzku ze swoimi dziećmi, 65 procent z nich pracuje, a 74 procent codziennie śledzi belgijskie wiadomości. Jednak ta grupa społeczna wyjątkowo często spotyka się z dyskryminacją, zarówno na rynku wynajmu mieszkań, jak i w pracy.
Istnieją duże różnice między migrantami z Zachodu i spoza Zachodu w przypadku pracy. Podczas gdy 80 procent Polek i 70 procent Rumunek pracuje, Turczynek pracuje tylko 39 procent, a Marokanek 42 procent.
Nie-zachodni migranci mówią więcej po niderlandzku niż imigranci z Europy: 60 procent Turków i 66 procent Marokańczyków czasami mówi po niderlandzku ze swoimi dziećmi. Dla Polaków i Rumunów, mieszkających we Flandrii, liczba ta wynosi odpowiednio 36 procent i 29 procent. Innymi słowy: znaczna większość Polaków i Rumunów we Flandrii nigdy nie mówi w domu po niderlandzku.
Flamandowie wydają się grupą o poglądach dosyć rasistowskich. Życie z muzułmanami jest trudniejsze dla rodowitych Belgów, niż dla większości osób ze środowisk migracyjnych. Zaledwie 18 procent rodowitych flamandzkich Belgów uważa, że zachodni styl życia jest zgodny z tym, jak żyją muzułmanie. Flamandowie pochodzenia polskiego i rumuńskiego są jeszcze bardziej sceptyczni wobec muzułmanów. Spośród nich tylko 11 i 9 procent uważa, że muzułmanie dobrze się rozwijają w społeczeństwie zachodnim.
Z przeprowadzonych badań wynika też, że mieszkańcy Flandrii, pochodzący z krajów unijnych, częściej traktują pobyt w Belgii jako tymczasowy, niż osoby pochodzenia marokańskiego czy tureckiego. Polacy czy Rumuni noszą się z zamiarem powrotu do ojczystego kraju częściej niż osoby spoza UE, dla których mieszkanie w Belgii jest pobytem na stałe.
Opracowała: Anna Janicka
Na podstawie: hln.be, steunpuntdiversiteitenleren.be, demorgen.be