Zapraszam na wędrówkę przez Keyserlei do Astridplein, czyli okolic dworca centralnego. Jest to wyjątkowa trasa z wieloma ciekawymi miejscami, z którymi związane są mało znane i niezwykle historie.
Opera Flamandzka (Vlaamse Opera)
Rozpoczynając spacer od Leysstraat i kierując się prosto w stronę dworca, znajdziemy się na Frankrijklei, gdzie od razu rzuca się w oczy okazały gmach Vlaamse Opera.
Opery w Antwerpii wystawiano już od 1660 roku. Najpierw w sali Spaansche Pant przy Grote Markt, później na Tapissierspand, dawnej hali targowej. W 1834 r. na miejscu hali postawiono Grand Theatre France (nid. Bourlaschouwburg) – teatr wystawiający tylko i wyłącznie francuski repertuar, co bulwersowało niderlandzkojęzycznych mieszkańców Antwerpii. W 1895 roku, grupa flamandzkich nacjonalistów pod wodzą kompozytora Petera Benoit (założyciela konserwatorium w Antwerpii), wystąpiła w obronie narodowego ruchu flamandzkiego na polu muzyki i podjęła krucjatę na rzecz zbudowania w Antwerpii teatru, jako przeciwwagę dla francuskojęzycznego Grand Theatre.
W 1903 roku rada miasta zleciła architektowi Alexis van Mechelen budowę gmachu opery, który dla niderlandzkojęzycznej części mieszkańców stał się symbolem flamandzkiego odrodzenia. Budowa rozpoczęła się w 1904 roku i zaledwie cztery lata później Vlaamse Opera została otwarta. Na koncercie wykonano „De Herbergprinses” – popularną operę kompozytora Jana Blockxa.
Na budowę opery flamandzkiej nie szczędzono pieniędzy. Powstał przepiękny budynek i jak na tamte czasy bardzo nowoczesny. Do oświetlenia sceny używano w nim kolorowego światła, a w środku zamontowane było centralne ogrzewanie. Pierwotnie na widowni mogło zasiąść półtora tysiąca widzów, później ich ilość została zmniejszona do 1081.
Flamandzka część antwerpskiej społeczności od momentu oddania budynku opery do użytku, stała się jej największym orędownikiem. Zwłaszcza, że w odróżnieniu od Grand Theatre France, władze placówki w sposób niesłychanie demokratyczny rozwiązały sprawę uczestniczenia w przedstawieniach wszystkich mieszkańców Antwerpii, bez względu na status społeczny i materialny. Zdecydowano bowiem, że bogatsza część społeczności, będzie wchodziła głównymi schodami na parter i pierwsze piętro, natomiast ci mniej zamożni, innym wejściem na wyższe balkony. W ten sposób wszyscy mieszkańcy mogli na co dzień obcować ze sztuką, która stała się ogólnodostępna.
Budynek opery początkowo stał w doskonałym towarzystwie Grand Hotelu Weber (1901) i Hotelu Wagner (1906), który to w czasie II wojny światowej został bardzo zniszczony w wyniku trafienia bombą V2. Niestety, po wojnie budynek hotelu zburzono, a w tym miejscu (róg Frankrijklei i Keyserlei) postawiono „znienawidzony” wieżowiec Antwerp Tower (jeden z trzech najwyższych w mieście), który powszechnie uważany jest za największą pomyłkę architektoniczną w Antwerpii.
W 2004 władze miasta podjęły decyzję o zamknięciu opery, gdyż wymagała natychmiastowego generalnego remontu. Renowacja trwała trzy lata i w 2007 roku opera została ponownie otwarta. Wnętrze jest przepiękne. W holu marmurowe schody prowadzą na parter i balkony. Zadziwia sufit ozdobiony przez flamandzkiego malarza Emila Vloors, który na szczęście nie został zniszczony. Także audytorium ma przepiękne sklepienie autorstwa antwerpskiego artysty Karela Mertensa. Obraz na suficie (powstający przez prawie pięć lat), nosi tytuł „De Rythmus” i przedstawia postać mężczyzny – Rythmusa, w towarzystwie dziewięciu muz.
Dawniej, na bulwarze przed operą, stał pomnik Petera Benoit. W 1951 roku, z powodu intensywnego ruchu samochodowego, trzeba go było usunąć. Później przed wejściem do opery umieszczony został przystanek autobusowy i z dawnego bulwaru nic nie pozostało. W tym roku ma się rozpocząć budowa nowego operaplein autorstwa architekta Manuela De Sola Morales. Zakończenie prac przewidywane jest na 2018 rok.
Stacja metra Opera
Stacja Opera jest największą ze wszystkich osiemnastu stacji metra w Antwerpii. Do użytku, jako pierwsza stacja (wspólnie z Groenplaats), została oddana w 1975 roku. Tak jak kilkanaście innych stacji znajdujących się w centrum miasta, umieszczona jest pod ziemią. Na stacji Opera znajduje się wyjątkowy obraz autorstwa znanego belgijskiego artysty May’a Claerhouta. Wykonany jest z czerwonej terakoty i ukazuje panoramę Antwerpii, na której widnieje między innymi dworzec centralny, wieżowiec KBC, katedra i port.
Keyserlei
Nazwa ulicy pochodzi od nazwiska znanego, XIX-to wiecznego antwerpskiego malarza Nicaise De Keyser. Jeden z jego obrazów zatytułowany „De slag der Gulden Sporen” był inspiracją dla flamandzkiego pisarza Hendricka Conscience do napisania znanej na całym świecie książki „Lew Flandrii, zwanej także „Flamandzką Biblią”. Pierwsza część Keyserlei (od Frankrijklei do Breydelstraat) zbudowana została w 1867 roku, druga – prowadząca do dworca – siedem lat później.
Keyserlei nazywana jest „brama do miasta”. To jedno z najbardziej ruchliwych i znanych miejsc, łączące stację Antwerpia Centralna ze starym miastem. Jest bardzo zróżnicowana architektonicznie – od starych secesyjnych kamienic, do na wskroś nowoczesnych budynków ze szkła.
Od 2011 roku trwała przebudowa Keyserlei. Obecny kształt urbanistyczny ulica zawdzięcza znanemu portugalskiemu architektowi Manuelowi de Sola Morales. Po gruntownej przebudowie i rozbudowie powstał przestronny zielony bulwar z tara
sami, kawiarnianymi ogródkami i drogą dla rowerzystów. Wycięto stare drzewa i zasadzono nowe „Fraxinus Angustifolia Raywood”, z bardzo cienkimi liśćmi, które jesienią robią się czerwono-brązowe. Przepuszczają więcej światła, dlatego Keyserlei stała się bardziej jasna i przestronna. Pojawiły się nowe ławki, parasole, wymieniono nawet kanalizację. Obecnie deptak powrócił do swojej dawnej świetności.
Na końcu, Keyserlei łączy się z Astridplein, miejscem wyjątkowym. Na niedużej kwadratowej przestrzeni mieści się Dworzec Centralny, antwerpskie ZOO, Muzeum Diamentów, tuż obok jest Aquatopia, Chińska Brama i Diamentowa Dzielnica.
Historia z miłością w tle
Astridplein, którego pierwotna nazwa brzmiała Statieplein, został otwarty w 1904 roku. Swoją obecną nazwę nosi od 1935 roku.
Królowa Astrid – szwedzka księżniczka, była żoną belgijskiego króla Leopolda III. Postrzegano ją jako wyjątkową piękność, kobietę niezwykle dobrą, kochającą żonę i matkę. Była uwielbiana przez poddanych. Urodziła troje dzieci, z których najmłodszy syn Albert, do czasów niedawnej abdykacji na rzecz księcia Filipa był królem Belgii.
W 1935 roku, na drodze w Szwajcarii, chwila nieuwagi sprawiła, że król Leopold stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Leopold, jak i siedząca obok Astrid zostali z ogromną siłą wyrzuceni poza samochód, a auto wraz z siedzącym z tyłu szoferem przygniecionym przez bagaże, zanurzyło się powoli w głębokich wodach jeziora Kussnacht. Król został tylko lekko ranny, ale królowa Astrid będąca w ciąży z ich czwartym dzieckiem, zginęła na miejscu. W kraju zapanował powszechny smutek, na znak żałoby opuszczono wszystkie flagi, a w ciągu trzech dni nieprzebrane tłumy zapłakanych Belgów oddawało królowej ostatni hołd.
W miejscu katastrofy, król wystawił swojej ukochanej żonie pomnik. Co roku w rocznice wypadku (pomimo tego że był po raz drugi żonaty), wraz z dziećmi, przyjaciółmi i rzeszą poddanych jeździł w to miejsce i składał kwiaty.
Astridplein został oddany do użytku w 1904 roku i przez wiele lat funkcjonował jako Statieplein. Obecna nazwa upamiętnia ukochaną przez poddanych królową Astrid, która zginęła w wyniku wypadku samochodowego w 1938 roku.
Astridplein, to otwarty przestrzennie kwadrat, na którym ozdobne latarnie stoją dokładnie w tym samym miejscu co przed wielu laty. Podzielony jest na dwie części. Pierwsza – południowa, przeznaczona jest tylko dla pieszych. Mowa o placu na którym stoi dworzec centralny z parkingiem i gdzie znajduje się wejście na Keyserlei – odnowiony deptak stanowiący swoistą bramę do starego miasta. Ta część Astridplein znana jest również ze słynnych sklepów z diamentami usytuowanych zarówno na placu jak i wzdłuż budynku dworca kierując się w stronę dzielnicy żydowskiej. Druga – północna część placu to zielony skwer, z pętlą tramwajową i autobusową okalającą placyk, na którym znajduje się wejście do antwerpskiego ogrodu zoologicznego. To właśnie w tej części mieści się Aquatopia, Muzeum Diamentów, antwerpskie ZOO, jak i ulice Van Wesenbeckestraat i Van Schoonbekestraat kojarzone z miejscowym Chinatown.
Chiński lew odgania złe duchy
W świadomości mieszkańców Antwerpii, Chinatown zaczęła funkcjonować od roku 1970, kiedy na Van Wesenbekestraat, w sąsiedztwie dworca centralnego, otwarto pierwsze chińskie restauracje. Początkowo oferty restauratorów skierowane były tylko do lokalnej chińskiej społeczności, ale w krótkim czasie tradycyjną chińską kuchnię polubili także inni mieszkańcy miasta. Z biegiem czasu na chińskiej ulicy otwierano coraz więcej sklepów, handel przeniósł się również na Van Arteveldestraat i wkrótce ten teren stał się centrum chińskiego życia kulturalnego. Obchody Chińskiego Nowego Roku ściągają w to miejsce zarówno tysiące mieszkańców miasta, jak i przyjezdnych.
Jako chińska dzielnica, teren ten został oficjalnie uznany przez miasto w 2001 roku. Wtedy też rozpoczęły się negocjacje przedstawicieli władz i lokalnej społeczności, dotyczące tego, w jaki sposób poprawić i urozmaicić monotonny charakter ulicy. Powstał pomysł zbudowania chińskiej bramy – Pagodepoort – (takiej jak w londyńskim Chinatown), ale początkowo nie został on wprowadzony w życie ze względu na trudności z napowietrznymi przewodami elektrycznymi dla tramwajów. Zamiast tego, zbudowano cztery marmurowe posągi lwów i ustawiono je na obu końcach ulicy Van Wesenbekestraat. Oznaczają one wejście i wyjście z Chinatown i dla mieszkańców tego terenu mają szczególny, symboliczny wymiar. Chronią ich bowiem przed złymi duchami i zapewniają im spokój.
W 2005 roku, idea budowy chińskiej bramy odżyła na nowo i rok później rada miasta podjęła decyzję o jej rozpoczęciu. Niestety, na skutek protestów właścicieli sklepów, którzy obawiali się utraty klientów poprzez utrudnienia budowlane, prace znowu zostały wstrzymane. Do porozumienia doszło pięć lat później i wtedy rozpoczęto budowę Pagodepoort. Konstrukcja bramy powstała w Chinach, a poszczególne jej elementy były w częściach wysyłane do Antwerpii i tu ponownie montowane. Gdy była już gotowa chińscy robotnicy umieścili na niej ozdoby, po czym pomalowali ją i ozdobili złotą folią.
Pagodepoort, został stworzony przez architekta Yang Wenlin wspólnie z Chińskim Instytutem Planowania i Projektowania. Brama jest na tyle wysoka, że tramwajowe przewody elektryczne umieszczone na stalowych słupach, nie dotykają jej. Na szczycie ceramicznego dachu są małe posągi mitycznych stworzeń. Dodatkowego uroku nadają kolorowe i złocone płaskorzeźby. Nazwy sponsorów, którzy sfinansowali połowę kosztów budowy (ok.220 tysięcy euro), wypisane są u podstawy bramy.
Chińska brama jest symbolem przyjaźni pomiędzy miastem Antwerpia i lokalną chińską społecznością. W tej dzielnicy usytuowanych jest wiele azjatyckich restauracji, mieści się tam największy w Belgii chiński supermarket (Sun Wah), znajdują się tam również szkoły sztuk walki, punkty akupunktury, centrum kulturalne, chińska piekarnia i świątynia buddyjska – Antwerpia Fo Guang Shan Empel.
Aquatopia
Kolejnym, wartym zobaczenia miejscem na Astridplein, jest bez wątpienia Aquatopia, działająca od 2003 roku i oferująca sporo atrakcji zarówno dla dzieci jak i dorosłych. W tym niezwykłym, podwodnym parku rozrywki, zobaczyć można mniejsze i naprawdę duże akwaria, pełne ciekawych okazów ryb, reprodukcje morskich siedlisk, bagna, lasy deszczowe, delty rzek i rafy koralowe. Jest to ogromne oceanarium z ponad 250 gatunkami ryb, płazów i gadów, na przykład żółwi, czy jaszczurek.
Umiejscowione na trzech piętrach ekspozycje, podzielone są na kilka różnych krain, a w każdej z nich można obejrzeć charakterystyczną dla danego obszaru roślinność wraz z ciekawymi okazami ryb, płazów czy gadów. Można w jednej chwili przenieść się z krainy lasów deszczowych, czy namorzynowych, do świata koralowych raf, zobaczyć tereny typowo bagniste z dużymi jaszczurkami i niebezpiecznymi boa dusicielami, lub dotrzeć do laboratorium. Bez wątpienia najbardziej fascynującym miejscem jest ocean, ze swoja głębią i niezbadanym mrokiem, gdzie napatrzyć się można na rekiny. Ciekawie rozwiązana jest sceneria pomiędzy akwariami. Część stylizowana jest na wnętrze lodzi podwodnej – z przełącznikami i pokrętłami, którymi dzieci mogą sobie pokręcić i popstrykać, część na ścieżki wśród tropikalnej dżungli, inna część na jaskinie wykute w skale. Ale chyba największe wrażenie sprawia ogromny basen z rekinami i doskonale poprowadzoną trasą, która biegnie najpierw wzdłuż jednej ze ścian basenu, potem tunelem przez jego środek, aż do kawiarenki usytuowanej przy drugiej ścianie basenu, gdzie dzieci z nosami przyklejonymi do szyby mogą obserwować podwodny świat.
W kolejnym odcinku cyklu „Poznajemy Antwerpię”, opowiem historię powstania antwerpskiego ogrodu zoologicznego i legendę z tym związaną, jak również przybliżę Muzeum Diamentów.
Anna Janicka
Numer 2 (34)/2014 luty
Numer 3 (35)/2014 marzec