Postanawiam, że od Nowego Roku…

with Brak komentarzy
Czas czytania: 2 minut

Noworoczne postanowienia robi większość z nas. Chęci mamy jak najlepsze, ale nie zastanawiamy się nad tym, w jaki sposób chcemy osiągnąć cel i czy jesteśmy gotowi aby podjąć wyzwanie. Jeżeli nie, to żaden termin nie jest dobry. Ani styczeń, ani kwiecień, ani październik.

Według Wikipedii tradycja noworocznych postanowień pochodzi z judaizmu a konkretnie z żydowskiego Nowego Roku (Rosh Hashanah). Jest to „idea odnowy, rozpoczynania czegoś nowego i samodyscypliny w celu dalszego samo rozwijania się”.

Żeby noworoczne (lub inne) postanowienie odniosło zamierzony skutek, musimy przede wszystkim mieć konkretny cel i bardzo mocno chcieć go zrealizować. A przede wszystkim odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego zmiana, którą chcę przeprowadzić jest dla mnie tak ważna? Dlaczego chcę to zrobić? Jak ta zmiana wpłynie na moje życie?

Cel musi nas motywować, oznaczać zmianę na lepsze, a także mieścić się w granicach naszych możliwości. Musi być realny do osiągnięcia. Niestety na nasze postanowienia często wybieramy takie, które są po prostu trudne. Na przykład rzucanie palenia. Gdyby to było takie łatwe, nie czekalibyśmy do Nowego Roku, tylko zrobilibyśmy to już dawno. Kto tak naprawdę rozliczy nas z noworocznych postanowień oprócz nas samych?

Podświadomie nie lubimy zmian i dlatego jesteśmy w stanie wdrożyć w życie tylko około 30 procent naszych nie tylko noworocznych postanowień. Co roku coś sobie obiecujemy. Często to samo. I jaki z tego wniosek? Dokładnie taki, że w poprzednim roku z naszych postanowień nic lub prawie nic nie wyszło i musimy zaczynać wszystko od nowa.

Amerykańscy psychologowie przebadali grupę ludzi, którzy co roku składali noworoczne postanowienia. Okazało się, że około 25 procent z nich już po kilku tygodniach rezygnowało. Natomiast 40 procentom jakimś cudem udało się wytrwać w swoim postanowieniu prawie pół roku. A to oznacza, że również ponieśli klęskę. Tylko nieliczni doszli do celu, ale i tak większość z nich osiągnęła go dopiero za którymś podejściem.

Czy istnieje więc sposób, aby dotrzymać postanowień? Możemy spróbować.

  1. Wybierajmy postanowienie, które jesteśmy w stanie zrealizować.
  2. Odpowiedzmy sobie na pytanie: czy naprawdę chcemy tej zmiany? Bo jeżeli nie, to po co się męczyć.
  3. Zaplanujmy nasze działania.
  4. Uważajmy na wymówki typu: zrobię to jutro, za tydzień, za miesiąc. Bo to oznacza, że jeszcze nie zaczęliśmy, a już odkładamy na później.
  5. Jeżeli odwlekamy zmiany, to znaczy, że mamy wątpliwości co do ich celowości, lub zwyczajnie nie mamy dostatecznie silnej motywacji.
  6. Jeśli coś postanowimy i tego nie zrealizujemy, to pojawią się wyrzuty sumienia. Dlatego więc warto to uprzedzić i przygotować się wewnętrznie na nasze wyzwanie.
  7. I wreszcie: Uwierzmy, że się uda!

Każda zmiana na lepsze to krok do przodu, dlatego warto podejmować próby wcielenia jej w życie. Nawet jeżeli nie dotrzymamy obietnicy. Ważne jest to, że człowiek obarczony pewną słabością zdaje sobie z niej sprawę i próbuje z nią walczyć. Nie stresujmy się więc, jeżeli jakiegoś noworocznego postanowienia nie dotrzymamy.

Bo tak naprawdę co fascynującego jest w odchudzaniu się od pierwszego stycznia? Przecież pierwszy kwietnia też brzmi ładnie. Najwłaściwszym momentem na zmiany dla każdego z nas jest obecny moment. Tu i teraz. Już dzisiaj. Zaraz. Nie mamy żadnego powodu, aby czekać do Nowego Roku. Nie jesteśmy związani żadną datą.

Pamiętajmy, aby próbować zmienić to, co w naszym życiu negatywne. To, co nam przeszkadza w nas samych. A czy to będzie w styczniu, w maju czy w listopadzie naprawdę nie ma większego znaczenia.

Pozdrawiam noworocznie (i nie tylko).

Karolina Tomczak

Facebook