Odkrywamy Belgię. Czekoladowe imperium

with Brak komentarzy
Czas czytania: 4 minut

Belgijska czekolada jest powszechnie uznawana za najlepszą na świecie. Fenomen czekoladowych słodkości polega na ich delikatności, miękkości, subtelności i najwyższej jakości składników.

Jak to się zaczęło?

W czekoladzie najpierw rozsmakowali się Majowie i Aztekowie. Ziarna kakaowca uważano za cenniejsze od złota, symbol obfitości i dar od bogów. Tłuczono je z cynamonem, wanilią, chili i miodem. Taki napój – zastrzeżony dla wyższych sfer – spożywano rytualnie już ponad 5000 lat p.n.e.

Pierwszym Europejczykiem, który poznał wartość azteckiej czekolady był Fernando Cortés – hiszpański konkwistador, znany przede wszystkim jako zdobywca Meksyku. Cortés rozsmakował się w pienistym i gęstym „boskim napoju”, dlatego przywiózł go do Hiszpanii wraz ze składnikami potrzebnymi do jego produkcji.

Czekolada znalazła się na stołach hiszpańskiej arystokracji. Cortez zachwalał ją u króla Hiszpanii Karola I: „[…] jest to napój wzmacniający odporność i zwalczający zmęczenie. Filiżanka tego cennego płynu sprawia, że można maszerować przez cały dzień bez jedzenia”.

Czekoladowa potęga

Ziarno kakaowe szybko stało się popularne w Europie, także w Belgii. Pierwsze w tym kraju wzmianki o czekoladzie pochodzą z 1635 roku. Wtedy to niejaki Emmanuel Soares de Rinero uzyskał pozwolenie na produkcję czekolady w prowincji Brabancja.

W XVIII wieku, w największych miastach Belgii rozpoczęto produkcję czekolady, która później zaczęła być używana do gotowania i przyrządzania deserów. Cena czekolady stopniowo zmniejszała się, co spowodowało jej większą popularyzację i dostępność dla społeczeństwa.

Do rozwoju belgijskiej czekoladowej potęgi znacznie przyczynił się król Leopold II. Poprzez skolonizowanie Konga w drugiej połowie XIX wieku stał się właścicielem ogromnych plantacji kakaowca, co dało Belgii stały dostęp do tego drogiego wyjątkowego surowca.

Niestety, u podstaw czekoladowego imperium Belgii leżą krew i łzy Kongijczyków. Rządy Leopolda II były ogromną tragedią dla rdzennej ludności. Kosztowały życie wielu mieszkańców Konga, którzy zostali zamęczeni lub zamordowani.

W 1900 roku Belgia była już ważnym eksporterem czekolady i bardzo dokładnie kontrolowała warunki jej produkcji, aby produkty miały jak najwyższą jakość.

Czekoladowe lekarstwo

Człowiekiem, który zmienił oblicze belgijskiej czekolady był Jean Neuhaus. Jego ojciec, brukselski aptekarz, chcąc poprawić smak produkowanych przez siebie leków, pokrywał je cienką warstwą czekolady. W 1912 r. Jean postanowił zamknąć́ w czekoladowej otoczce nie lekarstwa, a słodkie orzechowe, karmelowe i waniliowe kremy. W ten sposób dał początek pralinom, które stały się̨ symbolem i znakiem rozpoznawczym Brukseli.

Trzy lata później jego żona zaprojektowała ballotin – eleganckie pudełko do pralin. Opakowania z przepysznymi czekoladowymi słodyczami zachwyciły mieszkańców Belgii, a z czasem podbiły Europę i świat. Firma Neuhaus istnieje do dziś.

Praliny nadziewa się kremem, likierem, orzechami lub markową ciemną czekoladą wytwarzaną z ziaren kakaowca najwyższej jakości. Polewa nie powinna być słodka, lecz aromatyczna i wzmagać smak nadzienia. Wysoko ceni się białą czekoladę złożoną głównie z mleka i masła kakaowego.

Receptura belgijskich pralin to pilnie strzeżony sekret, a przepisy ich wytwarzania przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Większość z nich ma swoją nazwę, z którą często związana jest jakaś historia. Jedna z nich nawiązuje do książęcych ślubów. W latach 1959 i 1965 odbyły się śluby księcia Alberta z Paolą i króla Baudouina z Fabiolą. Z tej okazji najstarsza firma, zajmująca się produkcją pralin Neuhaus wypuściła na rynek czekoladki o nazwach: Baudouin, Fabiola, Albert i Paola.

Czekoladowe dobro narodowe

W Belgii czekolada jest obecna na każdym kroku. W wielu miejscach można się natknąć na rodzinne wytwórnie tego smakołyku, strzegące swoich unikalnych recept i przepisów, kładące ogromny nacisk na wysoką jakość produktów.

Belgijscy cukiernicy są znani ze swoich umiejętności na całym świecie. W samej zaś Belgii funkcjonują szkoły, w których można nauczyć się przygotowywania prawdziwej czekolady. W tym kraju znajduje się 12 fabryk czekolady, oraz kilkanaście muzeów poświęconych tej tematyce. Czekoladowy biznes daje zysk ok. 2 mld euro rocznie.

Jeśli ktoś chce zająć się czekoladową działalnością, musi zaliczyć trzyletnią szkołę. Po jej ukończeniu otrzymuje tytuł Mistrza Czekolady (Maitre Chocolatier). Belgijscy twórcy czekolady używają wyłącznie produktów wysokiej jakości, osobiście je selekcjonują i palą każde kakaowe ziarno. To prawdziwi artyści tworzący dzieła sztuki.

Belgowie doceniają swoje dobro narodowe. Podobno każdy mieszkaniec tego kraju zjada przez rok średnio ponad 8 kg czekolady, a produkcja kształtuje się̨ na poziomie 220 000 ton rocznie. Sprzedawana jest w ponad dwóch tysiącach sklepów. Prawdopodobnie najwięcej w tym na lotnisku w Brukseli.

Najbardziej znane i najstarsze belgijskie marki to:

Daskalidès, Guvlian, Neuhaus, Leonidas, Kesdekidisa, Belvas, Galler, Godiva, Côted’Or, Mary, Marcolini, Wittamer i Bruyerre.

Wyroby wiodących marek są o wiele tańsze w Belgii, niż w pozostałych częściach Europy. Co nie zmienia faktu, że małe pudełko pralinek to niemały wydatek.

Czekolada na dworze królewskim

W Belgii, tak jak w niektórych innych monarchiach, istnieje funkcja liweranta (Fournisseur Breveté de la Cour de Belgique) – dostawcy zaopatrującego dwór królewski w określony produkt. Obecnie na liście belgijskiego dworu jest ponad 100 rzemieślników, w tym także czekolady i wyrobów czekoladowych.

Tytuł ten, przyznany po raz pierwszy trzy lata po odzyskaniu przez Belgię niepodległości (1833 r.), daje prawo używania go wraz z herbem królewskim na opakowaniach produktów czy w witrynach sklepów, ale nie w logo firmy. Nie oznacza to jednak, że danego produktu nie może dostarczać kilku przedsiębiorców.

Przy zmianie monarchy na tronie lub w przypadku: śmierci dostawcy, sprzedaży, zmiany nazwy czy profilu przedsiębiorstwa tytuł liweranta wygasa automatycznie.

Obecnie dostawcami czekoladek na dwór królewski są m.in.: Leonidas, Godiva, Marcolini, Guvlian, Neuhaus, Mary czy Wittamer.

W czym tkwi sukces oryginalnej belgijskiej czekolady?

– W wyjątkowym unikatowym smaku za który odpowiada jej podstawowy składnik, czyste masło kakaowe. Istotny jest też proces produkcji i odpowiednia selekcja ziarna kakaowca, tradycyjne receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie i proces produkcji dbający o wszelkie szczegóły.

Na rynku pojawia się̨ wiele podróbek tego kultowego smakołyku, dlatego dobrze jest wiedzieć, w jaki sposób rozpoznać autentyczny belgijski wyrób.

Słodkości z Belgii mają niezwykle gładką konsystencję. Jak mówią znawcy tematu, nie ma w nich pęcherzyków powietrza, grudek czy nierówności. Kawałek tej czekolady po położeniu na języku powoli i delikatnie rozpłynie się w ustach, uwalniając swój wyjątkowy smak, w którym słodycz łączy się z lekką goryczką i cierpkością ziaren kakaowca.

Na opakowaniach belgijskiej czekolady można się spotkać ze znakiem „Ambao”, co w języku Swahili oznacza kakao. To właśnie ten symbol umożliwia rozpoznanie oryginalnej belgijskiej czekolady, która powinna zawierać przede wszystkim 100% masła kakaowego.

Takie oznaczenie powstało z powodu nieuczciwych praktyk innych producentów, którzy pewien procent masła kakaowego zastępują innymi tłuszczami roślinnymi.

Belgijskie czekoladki słyną ze swojej różnorodności. Dostępne są na przykład kandyzowane owoce w czekoladzie wypełniane likierami, karmelem, marcepanem, praliny czy trufle wytwarzane z czekolady w połączeniu z masłem, śmietaną, cukrem i dodatkiem likieru cointreau.

Ciekawostka: W 2014 roku odbył się w Belgii czekoladowy pokaz mody. Wszystkie stroje były wykonane z czekolady. Prace nad jedną z sukien trwały prawie dwa miesiące. Do jej przygotowania zużyto 6 kilogramów czekolady, z której wykonano 120 czekoladowych kwiatów.

Belgia i czekolada są ze sobą związane od lat. W kulturze tego kraju czekolada to coś więcej niż przysmak. Jej bogatą historię można poznać w muzeach takich jak Chocolate Nation – Muzeum Czekolady w Antwerpii, Musée du Cacao et du Chocolat – Muzeum Kakao i Czekolady w Brukseli, czy Choco Story w Brugii.

W Belgii znajduje się Czekoladowa Wioska (Bruksela), trasy spacerowe „śladami czekolady” czy warsztaty, na których specjaliści uczą uczestników, jak stworzyć własną czekoladę. Sklepiki ze słodkościami stanowią dużą atrakcję turystyczną w każdym belgijskim mieście. W miejscowości Wieże znajdziemy największą na świecie fabrykę czekolady, w której producent Barry Callebaut wytwarza rocznie około 270.000 ton tych słodkości.

Agnieszka Buniowska

Facebook