Rączka, buźka, goździk

with Brak komentarzy
Czas czytania: 4 minut

W PRL Dzień Kobiet obchodzono hucznie. W zakładach pracy, biurach czy szkołach panowie wręczali paniom bukiety goździków, rzadziej tulipanów, jeszcze rzadziej gerberów. Nie chodziło o docenienie kobiet, ani o przejaw sympatii, ale o obowiązek. Bo dopiero w 1993 roku to komunistyczne święto straciło status święta państwowego.

 

Dzień Kobiet spopularyzowany został w czasach PRL-u. Świętowanie tego dnia było wręcz obowiązkowe. Już kilka dni przed 8 marca media przypominały panom o obowiązku uczczenia święta pań w zakładach pracy i żeby tego dnia wcześniej wrócić do domu z kwiatami, czekoladkami czy perfumami.

W całym kraju organizowano akademie „ku czci” i uroczyste spotkania z władzami na wszystkich szczeblach. Tego dnia, przed wyjściem do pracy obywatelki spędzały więcej czasu przy lustrze i szafie z ciuchami. Nigdy bowiem nie było wiadomo, czy nie odwiedzą ich jacyś partyjni notable.

Składano paniom wyrazy uznania i życzenia, wręczano odznaczenia i obowiązkowo obdarowywano drobiazgami, które w tamtych czasach były trudno dostępne na rynku: rajstopami, mydełkami, kawą, książkami, ręcznikami, ścierkami kuchennymi, talonami na zakupy, sztucznymi perłami z czeskiego „Jablonexu” czy nagrodami pieniężnymi. Bywały też bilety do kina czy teatru. Szczytem marzeń były bombonierki, prawdziwa kawa i perfumowana woda „Pani Walewska”.

Obowiązkowo należało pokwitować otrzymane upominki. Zdarzały się sytuacje, że za brak pokwitowania odbioru prezentów kobietom groziły wysokie kary z dyscyplinarką włącznie.

Towarzyszka kobieta

Święto Kobiet pod hasłem „Kwiatek dla Ewy” było, jak inne święta narzucone przez komunistyczna władze, wykorzystywane propagandowo. Pokazywano uśmiechnięte i „zadowolone z życia” panie na poczcie, w szkole, w fabrykach, w przychodniach, czy milicjantki kierujące ruchem drogowym. Miało to pokazać, jak bardzo kobiety doceniane są przez władze, jak wielki jest ich wkład w budowanie ogólnonarodowego dobrobytu i socjalistycznej rodziny, oraz jak bardzo są z tego dumne.

Choć tego dnia panie zwykle nie musiały sprzątać, prać czy gotować, na co dzień we własnym domu kobieta była kucharką, praczką, krawcową i sprzątaczką, W pracy kobieta była Towarzyszką. I to Towarzyszki listonoszki, szatniarki, ekspedientki, włókniarki czy milicjantki były obdarowywane w Dniu Kobiet.

Tak naprawdę w tych czasach panie nie miały za dużo do powiedzenia. Nie było dyskusji na temat praw kobiet, nie było też kobiecych organizacji. Istniała wprawdzie Liga Kobiet Polskich, lecz była to organizacja podległa socjalistycznemu państwu i wytyczne do działania dostawała „z góry”. Koła Gospodyń Wiejskich też nie spełniały oczekiwań kobiet.

Ale tego dnia zdjęcia „kobiet pracujących miast i wsi” i „kobiet matek” zajmowały czołowe miejsca w gazetach, relacjach radiowych i telewizyjnych. Ubrane w robocze kombinezony, urzędnicze mundurki, z kielnią w ręku czy na traktorze, towarzyszki sprawiały wrażenie osób szczęśliwych i docenionych przez towarzyszy. Przez mężczyzn.

Państwowa „wierchuszka” spotykała się z wybranymi grupami pań, przodownicami pracy, aktywistkami. Otrzymywały one wyrazy uznania, odznaczenia państwowe, prezenty oraz bukiety kwiatów. Koniecznie trzeba było to uwiecznić na zdjęciu, co było częścią propagandy umacnianej przez Partię.

W całej Polsce odbywały się propagandowe akademie, apele i odczyty mające wychwalać zalety socjalistycznej czyli najlepszej gospodarki. Podkreślano w nich „wiodącą rolę” kobiet w gospodarce i życiu społecznym. Rozbrzmiewały przemówienia, recytacje wierszy oraz śpiew piosenek ku czci kobiet.

Mężczyźni tego dnia nie zawsze byli w dobrym humorze, bo dla niektórych panów dzień 8 marca oznaczał stanie w kolejce do kwiaciarni, obcałowywanie kobiecych rączek i prawienie nieszczerych komplementów.

Święto i… po święcie

Po hucznym świętowaniu Dnia Kobiet w zakładzie pracy panie wracały do domu z bukietami kwiatów i upominkami. Ale przecież wracając do domu musiały jeszcze zrobić zakupy, czyli odstać swoje w kolejkach. W domu zaś niespodzianka: niepozmywane naczynia, nieodkurzone mieszkanie i niezrobione pranie. Świątecznego nastroju brak. Mąż czy narzeczony po pracy siadał wygodnie w fotelu przed telewizorem i czekał na podanie obiadu.

Na wyróżnione przez los szczęściary w progu mieszkania czekał uśmiechnięty małżonek wraz z latoroślą płci męskiej, odbierał płaszcz i podawał kapcie. Kwiaty wstawiał do wazonu i prowadził małżonkę do pokoju, gdzie na talerzu schły przygotowane dla niej wcześniej kanapki, czasami kawa a nawet upominek.

Wreszcie posadzona przed telewizorem kobieta mogła odsapnąć i oglądać relacje z uroczystych obchodów 8 marca w całym kraju, do czego telewizja specjalnie się przygotowywała. Pokazywano kolejki mężczyzn przed kwiaciarniami czy w sklepach, gdzie wyjątkowo można było kupić drobne upominki.

Ci, którzy najbardziej świętowali, uczestniczyli w wielu zakrapianych imprezach i często wracali późno do domu w stanie mocno wskazującym, trzymając w ręku zwiędły już goździk z asparagusem,zawinięty w celofan spięty szpilką. A potem długo leczyli kaca.

Ale byli i tacy, którzy święto pań obchodzili z radością i chętnie w nim uczestniczyli. Bo była to okazja do załatwiania wielu spraw, a przede wszystkim odskocznia od szarej peerelowskiej rzeczywistości.

Dzień później

Następnego dnia powracała szara peerelowska rzeczywistość. Wyprawienie dzieci do szkoły i męża do pracy. A potem jazda zatłoczonym tramwajem czy autobusem do swojej pracy. Na ogół na stojąco bo panowie, skacowani wczorajszym niekiedy solidnie zakrapianym świętem, zajmowali miejsca siedzące.

Szef i koledzy w pracy nie byli już tak mili, jak poprzedniego dnia, kiedy po wręczeniu paniom upominków, składaniu życzeń i pochłonięciu ciastek, popitych kawą, przychodził czas na suto zakrapianą imprezę, która odbywała się z reguły wyłącznie w męskim gronie, za wiedzą szefostwa lub nawet z jego aktywnym udziałem. Rankiem panie czasem znajdowały walające się pod biurkami butelki od wódki i talerzyki z resztkami jedzenia.

Państwowy charakter Międzynarodowego Dnia Kobiet zniosła – co ciekawe kobieta – premier Hanna Suchocka. Po 1989 r. święto straciło swój komunistyczny wydźwięk. Jednak tradycja przetrwała, ale już bez politycznych odniesień. Badania ankietowe wskazują, że nawet młodzi ludzie obchodzą je bardzo chętnie.

Szanowni Panowie

Za czasów PRL-u i zwycięskiego komunizmu byłyśmy co prawda towarzyszkami kobietami. Ale Waszymi towarzyszkami życia jesteśmy od zarania dziejów. Każdego dnia. Kobietami nie bywamy tylko od święta, czułości i adoracji potrzebujemy na co dzień.

Może lepiej by było pamiętać i doceniać nas przez cały rok, nie tylko 8 marca?

Aleksandra Dobiecka

Facebook