Spod pod Husarskiego skrzydła – Zima 1944/45 – Konferencja w Jałcie

with Brak komentarzy
Czas czytania: 3 minut

Pierwsza Polska Dywizja Pancerna, po zdobyciu miasta Breda z końcem października 1944 roku, jeszcze toczyła zacięty bój o strategicznie ważny przyczółek Moerdijk.

9 listopada, po wypchnięciu Niemców za rzekę Mozę oraz przejęciu mostu kolejowego i drogowego, front aż do wiosny następnego roku ustabilizował się na linii rzeki.

Zbliżającą się zimę Polacy spędzili w Bredzie, jednocześnie dozorując zdobyty obszar. „Tylko jeździliśmy od czasu do czasu nad Mozę. Z jednej strony rzeki byli Niemcy, a z drugiej Polacy”. W święta Bożego Narodzenia udało się zorganizować tradycyjną Polską Wigilię, a sam dowódca dywizji generał Maczek odwiedzał poszczególne jednostki, by złożyć osobiście życzenia swoim żołnierzom. Jeden z żołnierzy dywizji wspomina po latach:

„Na Boże Narodzenie z jednej strony stali Niemcy, śpiewali Stille Nacht, a my Cicha noc. Kto głośniej. Rzeka Moza nie jest taka szeroka, to się niosło”.

Oprócz patrolowania brzegu Mozy oraz wypadów w celach rozpoznawczych dywizja skupiła się na uzupełnianiu sprzętu i personelu. Z tym drugim problemem od samego początku borykał się dowódca dywizji. Braki wśród personelu, a zwłaszcza wśród fachowców, były duże, w niektórych jednostkach sięgały nawet do 50% etatowego zapotrzebowania. Napływ ochotników – Polaków z Belgi, Francji czy Holandii nie był wystarczający, dlatego zaczęto wcielać w struktury dywizji jeńców z Wermachtu, a dokładnie Polaków, którzy byli przymusowo wcielani do wojsk niemieckich.

Dywizja prowadziła intensywne szkolenia i ćwiczenia, przez co utrzymywała wysoki poziom gotowości bojowej. Przy świadomości, że już niedługo żołnierze polscy będą mogli walczyć bezpośrednio na terytorium wroga, zaangażowanie oraz chęć walki były jeszcze większe.

Luty 1945 roku – Jałta. Konferencja, trwająca od 4 do 11 lutego 45 roku, przyniosła skutki, które Polacy mieli odczuwać przez kolejnych 45 lat. Spotkanie przywódców koalicji antyhitlerowskiej tak zwanej „Wielkiej Trojki” – przywódcy ZSRR Józefa Stalina, Prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta oraz premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla – odbyło się w pałacu cesarskim w Liwadii, leżącym opodal Jałty na Krymie.

Decyzje, które zapadły na owej konferencji, okazały się bardzo niekorzystne dla Polski i Polaków. Ustalono między innymi wschodnią granicę polsko-sowiecką na tak zwanej „Linii Curzona”, przez co Polska straciła Kresy Wschodnie (obecnie Ukraina, Litwa, Białoruś).

Churchill i Roosevelt za legalne uznali działania jednostek NKWD w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa, spokoju i porządku na tyłach Armii Czerwonej na terenach Polski. A co najgorsze, mocarstwa te zgodziły się na poparcie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej utworzonego przez Stalina w Warszawie, a zarazem uznanie dotychczasowego Rządu Polskiego w Londynie za nielegalny. Ustalenia te spowodowały, że Polska trafiła bezpośrednio pod strefę wpływów Stalina na kolejne 45 lat.

Takie informacje napływały też stopniowo do Polskiej Dywizji. Nastroje były bardzo przygnębiające, do żołnierzy zaczęło pomału docierać, iż nie dojdą ze swoją Dywizją do Polski, a przecież to był ich cel.

W sztabie dowodzenia panował nie lepszy nastrój. W celach wybadania realnej sytuacji, co dzieje się obecnie w Polskiej Dywizji, alianci zaczęli zapraszać generała Maczka na rozmowy. Najpierw był zaproszony na lunch do dowódcy Dywizji Kanadyjskiej, który w sposób bardzo dyskretny poruszył temat Jałty. Zaproszenie wysłał również sam marszałek Montgomery.

Jak wspomina generał Maczek w swojej książce:

Cytat:

„Ma się rozumieć jak z Montym, to wszystko musiało być całkiem inaczej. I sceneria zewnętrzna: lunch podany w jego «caravan», przed tym przywitanie przez dwa małe pieski, z których jeden nazywał się Stalin, a drugi Hitler…

Rozmowa swobodna przy śniadaniu o wszystkim i o niczym aż do czarnej kawy, z którą weszła na stół – dla mnie już po raz trzeci – Jałta.

Podkreśliłem wyraźnie istotę problemu i z tego punktu widzenia, że większość żołnierzy Dywizji Pancernej to ludzie z Kresów Wschodnich Polski. Ja sam urodziłem się we Lwowie, który nigdy nie był nawet w czasach porozbiorowych pod panowaniem Rosji, a teraz jest tak bezkrytycznie jej oddawany.

Na to Montgomery przerwał mi z uśmiechem, że w takim razie wszystko się świetnie składa, bo będę teraz sowieckim generałem…”.

Po ostrej ripoście ze strony polskiego generała marszałek Montgomery poczerwieniał, a następnie obrócił wszystko w żart. Maczek wspomina:

„Może od początku miał to być żart, ale w tej beznadziejnej sytuacji Polskiej po Jałcie – nawet przy czarnej kawie takie żarty nie były dla nas strawne…”.

– Koniec cytatu.

Pomimo fatalnych nastrojów wśród polskich żołnierzy jedyną pozytywną nadzieją była zbliżająca się możliwość walki na terenie wroga, a tego polski żołnierz nie mógł sobie odmówić.

Warto wspomnieć, że w tym czasie, w końcu lutego 1945 roku generał wraz z kilkoma oficerami został zaproszony do Paryża w celu odebrania odznaczeń nadanych przez państwo Francuskie.

Generał Stanisław Maczek został odznaczony najwyższym odznaczeniem – Francuskim Orderem Legii Honorowej. Uroczystość ta nabrała szczególnych okoliczności, ponieważ odbyła się pod Łukiem Triumfalnym przed frontem Batalionu Honorowego i w obecności tłumów ludzi, a nie – jak zawsze bywało – w Palace des Invalides.

Rok 2024 to rok, w którym przypada 80 rocznica wyzwolenia Flandrii przez Pierwszą Polską Dywizję Pancerną. O szczegółach przebiegu tej okrągłej rocznicy będziemy informować na bieżąco.

10 stycznia 2024 roku swój jubileusz 101 urodzin obchodził kapitan w stanie spoczynku Jan Brzeski – ostatni żyjący żołnierz z 1 Polskiej Dywizji Pancernej. Życzymy Panu Kapitanowi dużo zdrowia, radości oraz kolejnych 100 lat.

Wojciech Romaniak

Facebook